#SU9uC Karma wraca? Chyba jestem jedyną osobą, którą omija z daleka. Parę lat temu odszedł od nas tata zostawiając mamę, mnie i brata na pastwę losu, po ponad trzech latach związku zostawił mnie chłopak pisząc tylko sms, że już mnie nie kocha, a żeby było jeszcze bardziej kolorowo odwróciła się o de mnie przyjaciółka bo nie miałam dla niej czasu, ponieważ oprócz
Mam problemy w domu, od lat jestem ofiarą przemocy- kiedyś fizycznej i psychicznej, obecnie psychicznej. Od dwóch lat byłam w związku z mężczyzną, który wczoraj odszedł ode mnie przez moje życie :-( Nam układało się dobrze, nigdy żadnych kłótni, bardzo o niego dbałam, bardzo go kocham, starałam się jak mogłam, by był ze mną szczęśliwy, ale moja sytuacja w domu go przerosła. Od poczatku wiedział, jak u mnie w domu jest, jak jestem zastraszana i upokarzana, bardzo przeszkadzało mu to, że nie potrafię z tego wyjść, że tkwię w tym domu, zamiast znaleźć sobie mieszkaanie. Pracę mam stałą, ale zarabiam zaledwie 500 zł "na rękę" i nie byłam w stanie za to niczego wynająć, on mieszka w domu rodzinnym nadal, ma 35 lat, jest tam szczęśliwy. Być może z nim byłabym w stanie sobie poradzić, ale on jeszcze nie był gotowy, żeby ze mną zamieszkać. Przez lata miał narzeczoną, z którą mieszkał, po czym wrócił po rozstaniu do rodziców i było mu tam dobrze. Zostawił mnie, bo był ostatnio świadkiem w moim domu, gdy dałam się sprowokować ojcu do awantury. Ojciec wyzywał mnie od najgorszych, nie wytrzymałam, zaczęłam go także wyzywać, wtedy ojciec chciał mnie bić za to, że pyskuję. Wpadłam w jakiś szał, bardzo na niego krzyczałam. Po tym wszystkim mój mężczyzna powiedział, że zraził się do mnie, bo znał mnie jako osobę wrażliwą i spokojną, a on widział jak przeklinam, jak mówię rodzicom, że ich nienawidzę za to, jak mie od dziecka traktują. Postanowił po tym ode mnie odejść, powiedział, że to nie ma sensu, ze moje osobiste problemy są zbyt trudne, że on nie pomoże mi ich rozwiązać, bo to ja muszę sobie z nimi sama poradzić. To, co się stało jest straszne, bo w nim upatrywałam nadziei na wspólne normalne życie, tak pragnęłam z nim zamieszkać, założyć rodzinę, jakiej nigdy nie miałam. Jemu jako jedynemu mogłam się wygadać i dla niego żyłam, tak bardzo go kocham, tyle radości mi dawał w moim nieszczęśliwym życiu, czuję się winna, bo gdybym mniej mówiła o tych problemach jemu, gdybym starała się częsciej uśmiechać to może by tego nie było. On sam zawsze mówił mi, że kobiety w moim wieku to takie radosne i pełne zycia, a ja jestem wciąż zdołowana i mu to przeszkadza. Zniszczyłam związek swoimi problemami, czy jest szansa, że go odzyskam? On sam odchodzac powiedział mi, że tak wspaniale jak ja i z takim szacunkiem nie traktowała go żadna kobieta, że nigdy nie czuł się bardziej kochany, ale nie może być z osobą, która ma taką sytuację rodzinną. Pomocy!
RE: Nie wiemy, czy zostawił testament. Art. 646. (569) § 1. Osoba, u której znajduje się testament, obowiązana jest złożyć go w sądzie spadku, gdy dowie się o śmierci spadkodawcy. § 2. Kto bezzasadnie uchyla się od wykonania powyższego obowiązku, ponosi odpowiedzialność za wynikłą stąd szkodę.
sghmjgosia 23 kwietnia 2012, 22:33 nie wierzę w to ... no cóż... stało się- zostawił mnie przed swietami wielkanocnymi. przyzylam ... po 2 latach, zostawił mnie (chociaz mam pewnoc, ze nie dla innej). wszyscy mówili, ze taki zakochany, koledzy smiali sie z niego, ze pantofel... ogolnie chlopak do rany przyłoż, ale mial mnie dosc. nie dziwie mu sie w sumie. mial dosc moich humorow, wiecznego niezadowolenia, klotni i powiedzial mi, ze "nie chce juz nigdy miec ze mna nic wspolnego, bo ja sie nigdy nie zmienie" (cyt.) tymczasem wszyscy mnie pocieszaja, ze zmadrzeje, ze wroci, ze bedzie załował tylko potrzebuje czasu, itd... tylko, ze on sie w ogole do mnie nie odzywa, a jak ja probuje zlapac kontakt to splawia mnie, mowi, ze mam nie pisac i zrozumiec ze to koniec. zdarzyło Wam się, ze facet "nie wrocił", że nie pozalowal decyzji? mialyscie tak, ze czekalyscie, mialyscie nadzieje, ze moze kiedys .... a tu nic z tego ? pzdr :* Dołączył: 2011-05-21 Miasto: Kraków Liczba postów: 15432 24 kwietnia 2012, 17:13 nie narzucam sie. nie pisze do niego, nie prosze o spotkanie itd. tez go olałam ; /?nie rozumiem Cie sghmjgosia 24 kwietnia 2012, 18:09 bo dziewczyny wczesniej pisaly, zebym sobie dala spokoj, zebym sie nie narzucala itd. no to tez mowie, ze nie pisze. ma to gdzies :) on bawi sie w najlepsze, dyskoteki, pijanstwo itp. tylko pytam, czy mialyscie tak, ze czekalyscie... i sie po prostu nie doczekalyscie? bo jak to mowia "facet jest jak pies, zawsze wraca" Dołączył: 2007-11-26 Miasto: Firenze Liczba postów: 917 24 kwietnia 2012, 19:56 sghmjgosia napisał(a):bo dziewczyny wczesniej pisaly, zebym sobie dala spokoj, zebym sie nie narzucala itd. no to tez mowie, ze nie pisze. ma to gdzies :) on bawi sie w najlepsze, dyskoteki, pijanstwo itp. tylko pytam, czy mialyscie tak, ze czekalyscie... i sie po prostu nie doczekalyscie? bo jak to mowia "facet jest jak pies, zawsze wraca"Te przysłowie to możesz między bajki włożyć. Historie kiedy facet wraca do kobiety, którą z hukiem rzucił to ułamek procenta wszystkich rozstań. Zazwyczaj koniec to.... koniec. Ale ciągle uważam, że z twoim nastawieniem coś jest mocno nie halo. Wiem że moje rady olejesz ale kiedy kolejny chłopak ucieknie od ciebie gubiąc buty to wiedz, że pora się nad sobą trochę zastanowić. sghmjgosia 24 kwietnia 2012, 19:58 Vaniglia napisał(a):sghmjgosia napisał(a):bo dziewczyny wczesniej pisaly, zebym sobie dala spokoj, zebym sie nie narzucala itd. no to tez mowie, ze nie pisze. ma to gdzies :) on bawi sie w najlepsze, dyskoteki, pijanstwo itp. tylko pytam, czy mialyscie tak, ze czekalyscie... i sie po prostu nie doczekalyscie? bo jak to mowia "facet jest jak pies, zawsze wraca"Te przysłowie to możesz między bajki włożyć. Historie kiedy facet wraca do kobiety, którą z hukiem rzucił to ułamek procenta wszystkich rozstań. Zazwyczaj koniec to.... koniec. Ale ciągle uważam, że z twoim nastawieniem coś jest mocno nie halo. Wiem że moje rady olejesz ale kiedy kolejny chłopak ucieknie od ciebie gubiąc buty to wiedz, że pora się nad sobą trochę zastanowić. uwierz. ze juz sie nad soba zastanawiam... i to nie trochę, a bardzo intensywnie. a co wg ciebie jest "nie halo"? wal smialo :) przyjme to na klatę. Edytowany przez sghmjgosia 24 kwietnia 2012, 19:59 Dołączył: 2007-11-26 Miasto: Firenze Liczba postów: 917 24 kwietnia 2012, 20:54 sghmjgosia napisał(a):Vaniglia napisał(a):sghmjgosia napisał(a):bo dziewczyny wczesniej pisaly, zebym sobie dala spokoj, zebym sie nie narzucala itd. no to tez mowie, ze nie pisze. ma to gdzies :) on bawi sie w najlepsze, dyskoteki, pijanstwo itp. tylko pytam, czy mialyscie tak, ze czekalyscie... i sie po prostu nie doczekalyscie? bo jak to mowia "facet jest jak pies, zawsze wraca"Te przysłowie to możesz między bajki włożyć. Historie kiedy facet wraca do kobiety, którą z hukiem rzucił to ułamek procenta wszystkich rozstań. Zazwyczaj koniec to.... koniec. Ale ciągle uważam, że z twoim nastawieniem coś jest mocno nie halo. Wiem że moje rady olejesz ale kiedy kolejny chłopak ucieknie od ciebie gubiąc buty to wiedz, że pora się nad sobą trochę zastanowić. uwierz. ze juz sie nad soba zastanawiam... i to nie trochę, a bardzo intensywnie. a co wg ciebie jest "nie halo"? wal smialo :) przyjme to na pierwsze co twój były ci zarzucał? Coś musiał bo raczej cichachaczem o 5 rano z domu nie drugie: niby zdajesz sobie sprawę, że nabroiłaś ale brakuje ci pokory. Jak twój były ma uwierzyć, że wszystko się zmieni skoro najpewniej przepraszasz go w taki sposób jakbyś robiła mu łaskę? Ja to czuję przez monitor. Jego to pewnie wali między oczy. Dołączył: 2010-07-29 Miasto: Warszawa Liczba postów: 15415 24 kwietnia 2012, 21:01 daj mi czas. zawsze zaraz po rostaniu swiat spada nam na głowe. serce wyrywa sie z piersi, wciąz czuje sie pustke. ale to minie. i ty znajdziesz kogos innego. nie ten to inny. :*** Dołączył: 2011-05-06 Miasto: Nowy Jork Liczba postów: 1679 24 kwietnia 2012, 21:02 Vaniglia napisał(a):sghmjgosia napisał(a):Vaniglia napisał(a):sghmjgosia napisał(a):bo dziewczyny wczesniej pisaly, zebym sobie dala spokoj, zebym sie nie narzucala itd. no to tez mowie, ze nie pisze. ma to gdzies :) on bawi sie w najlepsze, dyskoteki, pijanstwo itp. tylko pytam, czy mialyscie tak, ze czekalyscie... i sie po prostu nie doczekalyscie? bo jak to mowia "facet jest jak pies, zawsze wraca"Te przysłowie to możesz między bajki włożyć. Historie kiedy facet wraca do kobiety, którą z hukiem rzucił to ułamek procenta wszystkich rozstań. Zazwyczaj koniec to.... koniec. Ale ciągle uważam, że z twoim nastawieniem coś jest mocno nie halo. Wiem że moje rady olejesz ale kiedy kolejny chłopak ucieknie od ciebie gubiąc buty to wiedz, że pora się nad sobą trochę zastanowić. uwierz. ze juz sie nad soba zastanawiam... i to nie trochę, a bardzo intensywnie. a co wg ciebie jest "nie halo"? wal smialo :) przyjme to na pierwsze co twój były ci zarzucał? Coś musiał bo raczej cichachaczem o 5 rano z domu nie drugie: niby zdajesz sobie sprawę, że nabroiłaś ale brakuje ci pokory. Jak twój były ma uwierzyć, że wszystko się zmieni skoro najpewniej przepraszasz go w taki sposób jakbyś robiła mu łaskę? Ja to czuję przez monitor. Jego to pewnie wali między Dołączył: 2010-07-29 Miasto: Warszawa Liczba postów: 15415 24 kwietnia 2012, 21:03 co do pytania to zawsze sie czeka i ma sie nadzieje jak sie kogos kocha. ja kiedys długo czekałam.. i szczeże?? często nie warto.. bo boli jeszcze bardziej jak nic nie wyjdzie.. lepiej zrozumiec ze to koniec a jak sie uda ze bedzie ok to więsza radosc Dołączył: 2010-01-30 Miasto: Słupsk Liczba postów: 22644 24 kwietnia 2012, 21:34 MadameMargaret1987 napisał(a):a dlaczego ma żałować? znajdzie inną i zapomni. życie toczy się dalej . Bolesna prawda. MadameMargaret1987 24 kwietnia 2012, 21:57 FammeFatale22 napisał(a):MadameMargaret1987 napisał(a):a dlaczego ma żałować? znajdzie inną i zapomni. życie toczy się dalej . Bolesna prawda. my, kobiety byśmy chciały, żeby za nami tęsknili. ale faceci tak tego nie przeżywają jak my. zazwyczaj o wiele szybciej zapominaja, znajduja kogos nowego i nawet nie myślą. Czy wierzysz w to, że karma wraca? Np. jeżeli, ktoś cię skrzywdzi, sprawi przykrość, zrobi ci coś złego, to później to do niego wróci z podwójną siłą, mocą i skrzywdzi tą osobę jeszcze bardziej? Czy znasz jakąś sytuację, w której karma do kogoś wróciła? Możesz podzielić się tym w odpowiedzi.
10 odp. Strona 1 z 1 Odsłon wątku: 9506 Zarejestrowany: 28-04-2009 15:58. Posty: 66128 IP: Poziom: Pełnoletnia 19 grudnia 2016 12:42 | ID: 1357899 Podobno dobro lub zło wysłane w świat powróci do nas zawsze, wcześniej czy później w jakieś formie, pod jakąś postacią. Mówi się, że zła karma szybko wraca, a dobra karma wraca ze zdwojoną siłą. Czy zauważyliście powrót KARMY? Wierzycie w takie rzeczy? 1 szalik18 Zarejestrowany: 15-10-2016 11:07. Posty: 9 19 grudnia 2016 12:46 | ID: 1357901 Jasne, że tak. Nie raz spotkałam się wśród rodziny i znajomych z "jej działaniem". Moja koleżanka zachodząc w ciązę w wieku 17 lat spotkała się z bardzo nieprzyjemnym traktowaniem ze strony swojej siostry, która nazwała jej syna "bękartem", a dziś po kilkunastu latach od tego zdarzenia sama nie może zajść w ciąze pomimu kilku lat starań. Z innej beczki dobre duszyczki: możecie zagłosować na moją choineczkę? Będę wdzięczna:) 2 k24 Poziom: Przedszkolak Zarejestrowany: 27-05-2012 19:54. Posty: 143 19 grudnia 2016 13:56 | ID: 1357903 Ja myślę, że tak. Zło albo do nas powróci i odbije się na złoczyńcy prędzej czy później. Często osoby myślą, że robią na złość komuś nie zauważając, że tak naprawdę robią sobie krzywdę. Ostatnio edytowany: 19-12-2016 13:57, przez: k24 3 Sonia Poziom: Pełnoletnia Zarejestrowany: 06-01-2010 16:15. Posty: 112846 19 grudnia 2016 14:30 | ID: 1357911 Wierze ze dobro czynione komus wraca do nas. a i zlo wraca....oj wraca. Znam kilka takich przypadkow... 4 oliwka Poziom: Dzierlatka Zarejestrowany: 19-04-2008 00:57. Posty: 161880 19 grudnia 2016 15:06 | ID: 1357924 Częściej to zło wraca niż dobro... ja mam takie doświadczenia... 5 majpreszys Poziom: Niemowlak Zarejestrowany: 29-12-2016 13:02. Posty: 10 29 grudnia 2016 13:13 | ID: 1358849 Wraca, tylko czasem bardzo długo każe na siebie czekać. Może jak nie zdąży wrócić w tym życiu to wróci w następnym :) 6 Stokrotka Poziom: Pełnoletnia Zarejestrowany: 28-04-2009 15:58. Posty: 66128 29 grudnia 2016 15:39 | ID: 1358854 majpreszys (2016-12-29 13:13:27)Wraca, tylko czasem bardzo długo każe na siebie czekać. Może jak nie zdąży wrócić w tym życiu to wróci w następnym :) A czasem zadziwiająco szybko. Miałam tak. Czasem tylko człowiek w drugą stronę zdążył się odwrócić 7 Mela134 Zarejestrowany: 22-03-2016 11:12. Posty: 1080 5 stycznia 2017 16:53 | ID: 1359801 Jeśli mówimy o karmie to już blisko teorii reinkarnacji. Jestem zwolenniczką teorii karmicznej, jednak jestem katoliczką i trudno mi jest uwierzyć w inne prawdy. 8 Sonia Poziom: Pełnoletnia Zarejestrowany: 06-01-2010 16:15. Posty: 112846 5 stycznia 2017 20:27 | ID: 1359842 Sonia (2016-12-19 14:30:07)Wierze ze dobro czynione komus wraca do nas. a i zlo wraca....oj wraca. Znam kilka takich przypadkow... Chyba nie.... 9 Patrycja Sobolewska Poziom: Maluch Zarejestrowany: 17-09-2015 10:44. Posty: 19647 6 stycznia 2017 13:12 | ID: 1359937 Oczywiscie ze wraca juz wiele razy sie przekonalam o tym 10 MarDeb Poziom: Niemowlak Zarejestrowany: 01-11-2016 11:08. Posty: 880 8 stycznia 2017 21:11 | ID: 1360289 W ponoć chrześcijańkim kraju nie powinno być co do tego wątpliwości. w końcu List do Galacjan 6:8" Bóg nie dozwoli z siebie szydzić. A co człowiek sieje, to i żąć będzie: kto sieje w ciele swoim, jako plon ciała zbierze zagładę; kto sieje w duchu, jako plon ducha zbierze życie wieczne"
कर्म (pali. kamma, chiń. 業 yè, kor. 업 ǒp, jap. gō, wiet. nghiệp) – jest podstawowym i bardzo ważnym pojęciem we wszystkich szkołach buddyzmu. Dosłownie słowo to oznacza "czyn" lub "działanie". W buddyjskim znaczeniu nie oznacza więc rezultatu, określanego jako owoc (pali, sanskryt: vipaka, chiński: 果 guǒ Odpowiedzi blocked odpowiedział(a) o 20:09 Wierze. Mialem taka sytuacje. Ze moj kolega za*l drugiemu 10zl z plecaka. A za 2 ni zginelu mu 50zl:/ jeziorny odpowiedział(a) o 20:20 Wierze,że karma dopadnie wszystkich ,którzy mnie kiedykolwiek skrzywdzili. Wierzę w karmę. Miałam już kilka takich sytuacji, które potwierdziły że karma naprawdę istnieje. Sytuacje są banalne np.: moja przyrodnia siostra mi trochę dokuczała. Wiecie jak to jest zaczepia, przedrzeźnia no i powiem że dziewczyna się zagalopowała i przyłożyła mi w twarz. Od razu się zakryła ale jak zauważyła że nie reaguje to zaczęła się śmiać. Jedyne co powiedziałam to "uważaj, wróci to do ciebie". Nie minęło kilka godzin a siostra wraca z wielkim siniakiem i mówi że spadła ze schodów. Nie, nie lubię się mścić ponieważ wiem że kiedyś każde zło, które ktoś mi lub komuś wyrządził, do niego po prostu wróci a więc... blocked odpowiedział(a) o 20:29 ale bardziej poczekać na BlueBell odpowiedział(a) o 20:30 Tak, wierzę. Zazwyczaj jest to po prostu konsekwencja pierwotnego zła. Np. jakiś czas temu czytałam o śmierci myśliwego - słoń, którego zabił, przewalił się na niego, także go zabijając. Koleżanka też mi opowiadała, że raz wyszła z knajpy bez płacenia - niedługo później sama pracowała jako kelnerka i ktoś zrobił tak samo, zostawiając rachunek na kwotę ponad 80 tym osobiście uważam się za dobrą osobę i widzę, jakie często mam szczęście w życiu ^^. Także pomimo, że to nieracjonalne, to po prostu w głębi serduszka wierzę w karmę, tyle. Shiya odpowiedział(a) o 20:22 Nie. Nadinterpretacja zwykłych zdarzeń. ~Lisa~ odpowiedział(a) o 20:24 blocked odpowiedział(a) o 20:44 Nie wierzę w się zemścić na kimś za swoje nie dostają tego, na co zasługują, muszą o to walczyć, tyko cyny ludzkie mogą wprowadzić mordowali tysiące ludzi, ale dożywali często późnej, spokojnej starości w Ameryce Południowej, samego Hitlera nigdy sprawiedliwość nie i oklepany przykład, wiem. Bluedina odpowiedział(a) o 21:42 Wierze i wierze również w to że dobro też do nas powraca z podwójną siłą Canensia odpowiedział(a) o 21:47 Ślepa wiara druzgocąca w skutkach, czy zwykła nadinterpretacja zdarzeń, które nieuniknione/fatum?Czy sprawiedliwość spływa na istnienia, niczym w ich słodkiej wyobraźni, czy jeden tylko schemat "dobra"; gdzie wyrządzona krzywda stanowi o wewnętrznym umocnieniu - my zaś we wdzięczności winniśmy upaść? Nic nie jest jednoznaczne, w chaotycznym losie....W umyśle pustka - przykłady nie wzniecają pamięci o sobie na "zawołanie", wybacz. ...Czy usypiam w oczekiwaniu na namiastkę ziszczenia mego upokorzenia? Zależne, czy nad moją istotą czuwa Bogini Nemezis i czy zemsty zapragnę. Niechże gryfy wzlecą i przyniosą spokój potarganej duszy. :C EKSPERTTrapnest. odpowiedział(a) o 22:16 Nie jestem przesądna, więc nie wierzę. Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub
dzień mnie zostawił.Dzień przed rozstaniem mówił, że kocha. A następnego dnia już nie był pewien. Nie ma nikogo-wiem toPowód? Chce swojej przestrzeni życiowej. Nic więcej. Nawet nie powiedział nic więcej.Nie wiem, jak z tym żyć. Nadal łudzę się, że wróci, ale z każdą godziną w to wątpię. Telefon milczy. Komórka milczy.
O tym jak ciężko być w Warszawie polonistą, najlepiej świadczył wbity w jego szyję nóż i pięćdziesiąt szwów na głowie. Z gniazda Kamiennej wyciągnęła go dziewczyna, bojąc się, że zginie. Przez co w latach dziewięćdziesiątych powstała kosa między Legią i Polonią? Czy „Czarne Koszule” miały fetę po mistrzostwie? Jak wielkim „januszem” był Józef Wojciechowski?Jego przygodę z piłką przerwała stara radziecka szkoła „kto przeżyje, będzie grał”. Trenerskie szlify zbierał na kartofliskach, gdzie mecz był uzależniony od żniw kierownika, a także podczas obudowy KSP, która nie płaciła. Rozesłał swoje CV po całym świecie i dostał propozycję z Nowej Zelandii, ale wybrał Londyn, gdzie walczył o przetrwanie w tureckiej kantynie i zastawał w mieszkaniu rodaków z maczetą w ręku. Dziś współtworzy dwie świetne inicjatywy: z polskich chłopaków wkładających serducho w grę stworzył Victorię Londyn, Real Madryt niższych lig angielskich, zawiaduje też projektem „Ty też masz szansę”, platformą promującą zdolnych chłopaków z niższych Emila Kota. Zapraszamy.***Jak to jest być polonistą w Warszawie?Niełatwo i nie ma co robić z siebie kozaka. Nawet teraz jak wracam do Warszawy, zawsze idąc na spotkanie sportowe lub biznesowe mam z tyłu głowy myśl: „czy przypadkiem nie spotkam kogoś, kogo lepiej byłoby nie spotkać?”. Już po zakończeniu mojej przygody z trybunami miał miejsce atak z gazem w ręku, choć spacerowałem ze swoją będącą wówczas w ciąży dziewczyną. Niestety, też musiała to wdychać. Człowiek poszedł na siłownie, na zajęcia, wpadł na kogoś na ulicy i trzeba było albo się ewakuować albo stawiać czoła wyzwaniu, a wtedy wiadomo. Łatwo nie jest, nie było i nie będzie, sytuacji przeróżnych było całe mnóstwo i dotyczy to każdego polonisty, który jest lub był aktywnie zaangażowany w życie Polkowskiemu opowiadałeś o apogeum – sytuacji z Dnia Niepodległości z perspektywy czasu, ale wydarzyło się. Czterdzieści osiem szwów, głowa głównie. Pięć centymetrów noża w odcinku szyjnym. Drugi cios, w tył głowy, odbił się od czaszki. Trzeci uszkodził nadgarstek, czwarty poszedł w udo na sześć centymetrów długości. Mój kolega miał podobnie – około sześćdziesięciu szwów, głównie na plecach, po ciosach nożem. Żyję, na szczęście nie stało mi się nic poważniejszego, może troszkę tylko mam problem z ruchomością nadgarstka, który nigdy nie wrócił do pełnej sprawności, bowiem parę rzeczy zostało wówczas przecięte. Wyszedłem ze szpitala i od razu poszedłem na mecz z Wisłą Kraków poprowadzić doping, by pokazać, że mam gdzieś to, co ze mną zrobili. Później odbierałem głuche telefony, że zginę, że to dopiero początek i następnym razem nikt mnie nie odratuje. Pojechałem jeszcze na Koronę, pojawiłem się w Bełchatowie, ale powoli odpuszczałem. Dziewczyna miała na to duży wpływ. Chciała mnie z tego bagienka wyciągnąć. Mówiła, że w końcu zginę jak będę kusił los, a przecież spodziewam się córki. Brat też powtarzał: Emil, przyjdzie taki moment, że pójdziesz i nie wrócisz. Doskonale zdawałem sobie sprawę, że do tego to zmierzało. Na studiach też przed i po zajęciami sytuacje podbramkowe, szczególnie, że chodziłem ze świeżymi szwami na głowie, więc nawet gdybym chciał, to bym się nie odkręcił, że ja to nie ja. Zajęcia mieliśmy na hali bokserskiej starego CWKS, więc też człowiek dostawał skrętu szyi czy przypadkiem ktoś go nie minie lub czy coś w niego nie dziwi cię czasami jak Polonia została w Warszawie zmarginalizowana? Przecież to kawał historii stolicy, mistrz Warszawy czasów okupacji, pierwszy mistrz się, ale my też jesteśmy sobie winni. Konfliktów na trybunach czy w zarządzie klubu było mi zweryfikować pewien mit: czytałem, że Legia i Polonia przez cały PRL nie były skonfliktowane. Dopiero po awansie do Ekstraklasy poloniści ustawili się na kontrze do nie było konfliktu aż do wczesnych lat dziewięćdziesiątych. W latach siedemdziesiątych, osiemdziesiątych, mimo, że też już powstawały kibicowskie bojówki, poloniści i legioniści chodzili razem do szkół, nawet do tych samych klas. Słyszałem o tym z opowiadań i nie chcę teraz strzelić gafy, ale zdarzyła się sytuacja z Lechem Poznań. Polonia miała z Kolejorzem mocną zgodę i bodajże wystawiła Lechowi kibiców Legii gdzieś na trasie. Legioniści mocno dostali i tak zaczął się konflikt w Warszawie. Moment kulminacyjny przyszedł w 2004, 2005, gdzie działo się najwięcej mało przyjemnych rzeczy. Jakieś wybijanie zębów młotkiem, porywanie osób za zdradzenie kilku informacji, wywożenie do lasu… Rzeczy jak z alfabetu mafii, a nie świata kibicowskiego. Ja stałem z boku jako czternastolatek, nie należałem jeszcze do ultras, ale przyglądałem się i pomagałem przy o wybijaniu zębów młotkiem nie odstraszały?Człowiek żył w przekonaniu, że jego to nie będzie dotyczyć. Choć adrenalina na pewno była nawet jak się malowało oprawy, bo tu też mieliśmy wizyty kolegów zza miedzy. Nieraz trzeba było użyć szybkości z piłki nożnej, gdy mając piętnaście lat biegł na ciebie gość po dwudziestce z jakimś narzędziem w ręce. Takich sytuacji było całe mnóstwo, do tego słyszało się różne opowieści i widziało ludzi na trybunach – ten przyszedł z połamaną ręką, ten poobijany. Spajało, że osoba, którą ktoś mocno pokaleczył, ledwo wyszła ze szpitala, s\a już przychodziła na „Kamienną”. Konsolidowaliśmy się, dochodziły kolejne osoby i z czasem ja również coraz mocniej wchodziłem w życie kibicowskie. Każdy dostał po uszach parę razy, ale dalej robił swoje. Takie jeżdżenie na wyjazdy – zawsze jakieś przygody. Wracaliśmy z wyjazdu i każdy myślał w duchu: „jeszcze tylko Legia i można iść spać”. Na trasie zdarzały się zasadzki, rzucenie flary by zatrzymać autokar, wybijanie szyb kijami i kamieniami, a jeśli jechaliśmy pociągiem to tak zwana „kamionka”. Ale to nic nowego, o tym można poczytać na forach kibicowskich, w całej Polsce to norma. Tak samo śledzenie auta, którym się przyjechało na stadion i potem stanie pod domem czy inne ci pod domem?Zdarzyło się. Raz oberwał mój sąsiad. Nie wiedzieli wtedy jeszcze jak wyglądam, mieli tylko mój adres. Ja akurat wracałem do domu inna trasą, a na nich natknął się on, będący mniej więcej mojego wzrostu. Po paru chwilach dopiero zauważyli, że to nie ten, na kogo się o rodzinę?Nie chciałem, żeby rodzice mieli problemy przeze mnie. Ale mimo wszystko jeszcze w 2016 roku na murach rodzinnego domu, gdzie od dawna nie mieszkam, znalazły się napisy: śmierć polonistom, jebać was kurwy. Cała kamienica wymalowana, garaże też, trzeba było wszystko malować, sprejować. Nie wspominając, że widząc takie napisy wychodząc rano w domu można się poczuć zostałeś dzięki wszyscy doskonale w okolicy wiedzą, że u nas cała rodzina jest za Polonią. Ojciec sam nas na Konwiktorską zaprowadził. My na początku mieliśmy iść na Legię, ale to był 98’ czy 99’ rok, pojawiły się obostrzenia w postaci kart kibica, odbiliśmy się od bram. Następnego dnia poszliśmy na Polonię, której ojciec kibicował już w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych. Choć jemu to w sumie nie robiło różnicy, chodził na wszystko: na Ursus, Gwardię, Polonię, Legię. Chciał po prostu obejrzeć dobry mecz. Sam kiedyś grał w Legionovii na prawej Warszawa kibicowała wszystkim w Warszawie?To wiele osób potwierdza, także mój dziadek, który był bramkarzem w kilku warszawskich klubach. Klimat podobny do tego, który panuje w Anglii – idziesz na niższą ligę, na Barnet, bo masz chwilę czasu. Innym razem wybierasz się na Chelsea, ale nie masz problemu z pójściem na West Ham, jeśli tam jest akurat fajny mecz. Tak to wyglądało. Ja się łapałem za głowę jak opowiadał – Jezu, byłeś bliżej Polonii i normalnie chodziłeś sobie oglądać Legię? Mówił, że nawet jak się ktoś nie lubił, to na stadionie nic się nie działo. Wypiło się piwo, obejrzało mecz i szło do tobie polonistę utrwaliło mistrzostwo z 2000 roku?Przypieczętowało, bo pierwsze piłkarskie kroki stawiałem u trenera Szymańskiego w Polonii 90′, podawałem wtedy piłki, wyprowadzałem piłkarzy, wpuszczali nas też na trybyny. Na pewno to mistrzostwo wywalczone przy Łazienkowskiej szczególnie zapadło w pamięć. Też nie zabrakło emocji zarówno tych boiskowych, jak i pozaboiskowych. Miałem dziesięć lat, a dostałem kamieniem w głowę. Mój o trzy lata starszy brat dostał od policjanta konnego gumową pałką. Tak samo przed wejściem na stadion – jakieś podchody, kamienie, byłem ciekaw: Polonia miała fetę po mistrzostwie?Krótką, małą i szybką. Zaczęła się pod klubem, tak jak zawsze. Później kilkadziesiąt osób poszło pod kolumnę Zygmunta. Gdzieś jest to foto, bodajże w Przeglądzie Sportowym: trzydziestu polonistów świętujących pod kolumną. Podejrzewam, że wieczór mógł się dla nich zakończyć średnio, ale świętowali i chwała im za to, tak bardzo dobrze się zapowiadałeś jako piłkarz do momentu koniec wieku juniora była możliwość przejścia do Polonii 89′, Paweł Salański z ekipy trenera Libicha podszedł do mnie po jednym z meczów i powiedział, że trener chętnie by mnie zobaczył na treningu. Szykował wtedy zespół na mistrzostwa Polski. Prezes Marcovii nie chciał jednak słyszeć o moim odejściu, miałem grać w seniorach. I tak to się skończyło, tuż po szesnastych urodzinach byłem powoływany do jedynki i grałem na piątym poziomie rozgrywkowym. Byłem libero w komicznym ustawieniu z forstoperami i innymi tego typu archaizmami. Pamiętam mecz z Dolcanem Ząbki II, gdy do rezerw u nich zeszło kilku chłopaków pierwszej drużyny, a na trybunach siedział trener Sasal. Zagraliśmy tak, że oni dostali kary finansowe, a od nas trzech trafiło do notesu Sasala, z tego co wiem było tam również moje nazwisko. Niestety wkrótce zerwałem więzadła raz, drugi i się skończyło. Mój organizm nie był przyzwyczajony no to, co robiłem, za co nie winię trenerów, bo dostęp do wiedzy był jaki był. Wszedłem do seniorów z marszu, bez żadnego przygotowania siłowego i od razu musiałem przyjąć jednostki treningowe seniorów. Nie było tak, że jestem młodszy, więc mam się zaadaptować, tylko od razu rzucano mnie w młyn. Nie padłeś, to byłeś dobry. Kto przeżyje, będzie grał – stara radziecka szkoła. Po dwóch operacjach trafiłem pod skrzydła trenera Jana Karasia, który zasłynął huknięciem w poprzeczkę reprezentacji Brazylii – sam mówił, że ta poprzeczka do dziś się trzęsie. Trener Karaś wszedł do szatni, byłem może po dwóch tygodniach rehabilitacji. Popatrzył na nas i pokazał piłkę:– Wiecie co to jest?– Trenerze, każdy wie. To piłka.– Przyjrzyjcie się jej dobrze, bo zobaczycie ją dopiero za dwa piłka wyleciała z szatni, a my założyliśmy buty do biegania i poszliśmy w teren. Bieganie, bieganie i jeszcze raz bieganie. Graliśmy w koszykówkę, w siatkówkę, ale w piłkę nigdy, bo trener twierdził, że gdy wrócimy na boisko, musimy czuć głód futbolu. Pytanie jakie będziemy mieli wtedy czucie piłki? Robiliśmy zakroki, wykroki, przekroki, wszystko szło w nogi, wzmacniało dwójki, czwórki, a człowiek miał problem, żeby usiąść na toalecie. Mi wszystko puchło, zbierał się płyn, w końcu całkowicie odpuściłem i skupiłem się na tym, by zostać trenerem. Miałem siedemnaście lat, gdy trener Jarosław Wojciechowski powiedział, że widzi u mnie od razu to poczułeś?Tak, złapałem bakcyla. Jakąś rolę odgrywało też to, że wcześniej zarywałem na kompie noce przy Championship Managerze, w FM-a ciąłem do edycji 2008. Byłem swego czasu uzależniony. Wkrótce dostałem samodzielnie rocznik 95′ w Markach. Jeździliśmy na mecz, a sędzia pytał: gdzie wasz trener? Różnica tylko pięciu lat miedzy mną a zawodnikami robiła swoje. Szło nam nieźle, zajęliśmy siódme miejsce na Mazowszu, choć była to liga z Legią, Polonią, wszystkimi było przełomem w twojej trenerskiej przygodzie?KS Pniewo. Okręgówka. Potężny bagaż doświadczeń i pierwsza praca z seniorską drużyną. Grali jeszcze w A Klasie, gdy zadzwonił kolega Paweł Zacharski. „Emil, brakuje nam kilku punktów żeby awansować pierwszy raz w historii do okręgówki. Pomógłbyś jako zawodnik?„. Nie grałem od kilku lat, miałem wątpliwości, ale A klasa… Zagrałem z doskoku, bez treningów, w ostatnich sześciu meczach strzeliłem chyba siedem goli, zrobiłem pięć asyst. Weszliśmy i awans świętowaliśmy w typowo kartofliskowy sposób. Powrót busem, wszyscy pijani, śpiewy pod urzędem miasta w Pułtusku – komedia uwieczniona na który wprowadził Pniewo do okręgówki po awansie z przyczyn zawodowych musiał zrezygnować. Paweł zadzwonił, czy ja bym ich nie poprowadził. „Nie Paweł, nie chce mi się tam jeździć, za daleko, poza tym nie mam licencji”. Ktoś inny ich wziął, ale po rundzie jesiennej mieli dwa punkty. Trener odszedł, piłkarze uciekli. Paweł znów wyciągnął telefon: „Emil, musisz, tym razem już musisz”. Zgodziłem się, wziąłem z Warszawy czterech czy pięciu chłopaków z jakichś lig szóstek i ograliśmy lidera na wyjeździe, złapaliśmy kilka remisów z czołówką, ogrywaliśmy dół tabeli. Brakło nam trzech punktów do co ty tam zrobiłeś, poza transferami z lig szóstek?Autobus i kontra, a miałem z przodu Rafała Linke, który biega sto metrów w mniej więcej dziesięć sekund. Wystarczyło kopnąć w boczny sektor, a „Lina” zawsze był niższych lig to dobra mecz w okręgówce. Wiedzieliśmy, że spadamy. Przyjechali do nas Błękitni Raciąż. Pniewo to siedemset mieszkańców, kościół, szkoła, boisko i nic więcej. Raciąż przyjechał klubowym autobusem, wszyscy wysiedli w klubowych dresach, a my pół dresu nie mieliśmy. Budynek klubowy zamknięty, sędziowie pytają: panowie, może otworzycie? Nie mamy klucza, kierownik ma żniwa. To zadzwońcie! Jak on traktorem jeździ i nie słyszy! Dobijaliśmy się, aż udało się złapać słynnego kierownika Trojana, a on swoim typowym swojskim:– Kuurwa, ja żem zapomniał. Już że się przebierze, bo przyjechała cała delegacja działaczy, również związkowych – Raciąż robił awans. Ale Trojan przyjechał w kaloszach na Wigrach 3 w ciuchach roboczych prosto z pola. Mam ogromny szacunek do tego człowieka bo bez niego nie byłoby w ogóle tego klubu w tamtym czasie, ale sytuacja była razem siedzę w domu, gram w Championship Managera. Dzwoni Paweł:– Emil, gramy z Mazowszem Jednorożec za dwie godziny, nie mamy człowieka.– Jak ja do Jednorożca dojadę? Nie mam prawka ani auta.– Moi rodzice są w hali targowej niedaleko ciebie, idź do nich, oni cię zawiozą do Pniewa, a stamtąd cię zabierze Trojan.– Paweł, ja tego nie widzę. A jak nie znajdę twoich rodziców?– Znajdziesz, samochód stoi tu i się. Faktycznie, znalazłem ich. W Pniewie przejął mnie Trojan swoją Vectrą. Lekko ruszył 200km/h po wiejskich drogach. Gdzieś pobłądził, no to wjechał komuś na podwórze, wchodzi do domu o dziesiątej rano w weekend nie pukając, za drzwiami gość w szlafroku.– Dobrze jedziemy na Jednorożec?Pan go poczęstował ciastem. Chciał dać kawę, ale Trojan się spieszył. Na mecz dotarłem w 34′ minucie, przegrywaliśmy 0:1. Gdy się przebierałem, od razu trybuny zaczęły nadawać, że pewnie kombinacje i zagra lewus, witały mnie jakieś okrzyki. W drugiej połowie rożny, ja głową na 1:1. Remis. I tak show skradł pijany zawodnik z Jednorożca. Kierownik chciał wzywać policję, ten uciekł do lasu. Sędzia chciał go gonić, ale nie pamiętam propozycję korupcji. Mieliśmy klepnięty awans do okręgówki, przyjechał klub walczący o utrzymanie. „Panowie, jak my spadniemy do B klasy to koniec, wszystko zamkną na cztery spusty, nic nie będzie. Mam tyle i tyle pieniędzy, dogadajmy się”. Dobra, zobaczmy najpierw co potrafią wasze chłopaki, może nie będzie tak źle? Dostali 4:0 do przerwy, nie było o czym gadać, mimo, że chłop latał po domach zbierać pieniądze na czasach Pniewa z boku przyglądałeś się rządom Wojciechowskiego w miał kolosalne, ale tyle kręciło się wokół niego hien, którzy z niego zdzierali, że to trudno sobie wyobrazić. Kto podpisuje z Boninem kontrakt na milion złotych rocznie? Absurd. Może gdyby Wojciechowski miał obok siebie doradcę pokroju Bońka, czyli kogoś, komu nie zależało na pieniądzach, to klub byłby w innym miejscu. Fundusze Polonia miała wtedy nieograniczone, ale on był Januszem oderwanym od piłkarskiej rzeczywistości. Mierzył wszystko korporacyjnymi standardami – zatrudnię trenera z topu, będę miał świetny wynik. Ale w piłce tak się nie da. Wszyscy wokół widzieli, że wkrótce się wkurzy i zwinie manatki, więc doili go ze wszystkich stron ile się dało, póki jeszcze kibicami trzymał kontakt?Pytał się o oprawy, o hymn klubowy, chciał ingerować w życie na trybunach. Interesował się bardzo. Pytał dlaczego kibiców Legii jest więcej i co zrobić, żeby to polonistów było uderzyło cię bankructwo Polonii?Pojawił się żal, że coś się kończy. Pozostała natomiast satysfakcja, że ostatni mecz w Ekstraklasie był tak pamiętny. Atmosfera kosmiczna, sam zdecydowałem się powrócić na gniazdo. Frekwencja 6-7 tysięcy, czyli na Polonię naprawdę sporo. W ludziach pełno pasji i determinacji, by pokazać wszystkim, że moglibyśmy spaść do ostatniej ligi świata, a i tak się sam dostałeś propozycję odbudowywania końcówce ostatniego sezonu w Ekstraklasie byłem skautem akademii. Latem w filmowy sposób padła propozycja od Piotr Dziewickiego. Regularnie przychodziłem na Polonię, a na kawę szedłem do Czarnej Koszuli. Pewnego razu był tam też Piotr, a Paweł Puchalski z Czarnej Koszuli zaczął temat: Piotrek, musisz tego gościa poznać, był kibicem, jest trenerem. Dla mnie to zaszczyt, że mogłem Piotrka poznać, bo pamiętałem jeszcze jak brałem od niego autograf po mistrzostwie, a tu niesamowita rzecz – usiadł ze mną i zapytał jak widziałbym odbudowę co powiedziałeś?To, co później robiliśmy: postawić na młodych, ambitnych chłopaków z Mazowsza, przed którymi jeszcze cała kariera, a nie upychać weteranów z nazwiskami, ktorzy odcinaja kupony. Rozmawialiśmy jeszcze z Piotrem kilka razy, obejrzeliśmy razem ze trzy mecze, a on pytał mnie o detale konkretnych zdarzeń. Któregoś dnia powiedział, żebym przyszedł do klubu. Stawiam się, a on „chodź, coś ci pokażę”. Poszliśmy na murawę.– Fajny widok, nie?– Super. Zawsze widziałem to z perspektywy trybun.– No to przyzwyczaj się do widoku z ławki, bo chciałbym, żebyś mi pomógł w odbudowie tego smakował codzienny polonijny chleb?Rewelacyjnie. To jest po prostu niemożliwe, jaki tam był team spirit. Do dziś trzymamy kontakt, jak jest okazja pogadać o starych czasach to się stadionów Ekstraklasy przesiedliście się na czwartą było w Łomiankach, gdzie jechaliśmy przygotowani na wojnę z kibicami. Legionistów było chyba półtora tysiąca. Jak wychodziliśmy na rozgrzewkę, rzucali w nas jajkami, owocami, kamieniami. Widziałem w chłopakach przerażenie, więc jako asystent wymogłem na nich, żeby podczas rozgrzewki jak najwięcej czasu spędzili pod sektorem Legii. Jakby schowali się w kącie, to podczas meczu baliby się piłkę przyjąć, a tak mogli się oswoić. Strzeliliśmy szybkie dwie bramki, ale sędzia przerwał mecz w 40′ minucie i kazał nam iść do szatni, bo atmosfera stała się zbyt napięta. Legioniści przeskoczyli płot i szli całą ławą po murawie, prawie jak wyjęci z kadru Braveheart. Naszych po drugiej strunie pięciuset, totalny to się skończyło?Łagodnie. Kibice Legii jeszcze się kręcili wokół autokaru, mocno mnie pozdrawiali osobiście, ale nikomu nic się nie stało. Najbardziej ucierpiał psychicznie Amerykanin, który chciał u nas grać. Był w Polsce miesiąc czasu, a to był pierwszy jego mecz. Po Łomiankach powiedział, że wraca do USA jak to ma tak chwilą był mecz z Żurominem, czyli pięć tysięcy ludzi na czwartej lidze, pełna Kamienna, oprawa, śpiewy, 5:0 na boisku. Czułem się, jakbym był trenerem w Ekstraklasie. Choć graliśmy z Błękitnymi Gąbin czy na innych dziwnych obiektach, mecze u siebie wszystko rekompensowały. W ostatniej kolejce Bug się potknął i nasze zwycięstwo w Przasnyszu oznaczało awans. Po powrocie do domu powitało nas trzystu kibiców, którzy spontanicznie się zdzwonili. Race, śpiewy, niezliczone ilości alkoholu, jakieś tańce w fontannie do białego nie przeszkadzali w fecie?Nie. Tylko niektórzy piłkarze, którzy poszli świętować do klubów, otrzymali sugestie: lepiej opuść lokal, bo spotka cię tu coś wkrótce twój rozdział z Polonią się odpowiadała nam polityka transferowa, jaką chcieli nam narzucić włodarze MKS-u. Ta sytuacja narastała, do tego rosły zaległości w pensjach. Przez pół roku nie dostałem złotówki i gdyby nie kibice, Wielka Polonia i kilka prywatnych osób, jadłbym piach. W tym czasie spodziewaliśmy się z Sabriną dziecka, ciężka sytuacja. Piotr cały rok pracował za darmo, a jeszcze wykładał swoje pieniądze, bo jak nie było na obiad albo komuś brakowało, to zawsze pierwszy wszystkim pomagał. Do tego miał znakomity warsztat, wielką wiedzę, wielki szacunek dla niego. Ostatecznie sam się przyczyniłem do końca współpracy: po meczu w Sieradzu powiedziałem co mi leży na wątrobie, powiedziałem o braku płatności i innych rzeczach, o których kibice nie wiedzieli. Piotr był zły, że to zrobiłem, bo wiedział, że mnie za to wyrzucą. Chcieli to zrobić od dawna, stawałem się więc niewygodną osobą do współpracy bo miałem bliskie więzi z kibicami i bali się, że będę miał zbyt wielki wpływ na klub. Podjąłem pracę u byłego podopiecznego, który bronił w Polonii – typowe korpo, finansjera, od rana do nocy w pracy, żeby mieć za co przeżyć. Jakoś się to kręciło, ale stwierdziliśmy, że jak teraz nie wyjedziemy za granicę, póki córka jest mała, to nigdy tego nie czemu chcieliście wyjechać?Generalnie z Sabriną bardzo lubiliśmy podróżować, jak tylko miałem chwilę wolnego to kupowaliśmy tani bilet i lecieliśmy w dowolny skrawek Europy, żeby poznać wtedy ponad trzysta CV, nie oszczędzając bardzo egzotycznych około 360 maili: Nowa Zelandia, Australia, Wietnam, Singapur, Malezja, Indie, RPA, Chiny. Najkonkretniejsi byli w Nowej Zelandii. Pewne miejsce do mieszkania, bilety, wizyta w ambasadzie, by sprawdzić mój język. Oferta na stole z rozpisanym planem za co miałbym odpowiadać, w jakich godzinach pracować. Ale odległość masakryczna. Pomyśleliśmy na chłodno i wyszło nam, że ominąłbym pierwsze urodziny córki, co nie wchodziło w grę. W Wietnamie moją ofertę odebrał Paweł Górski, który akurat był menadżerem akademii. Mały świat, wysyłasz maila na drugi koniec świata, a odbiera go Polak, w dodatku urodzony… tego samego roku i tego samego dnia co ja. Trzecią opcją było Watford, gdzie odpisali, że mam fajne CV, ciekawe doświadczenia i jak będę w Anglii mam zajrzeć. Dla mnie to było jednoznaczne – spakuj się w plecak i leć. Pokazali mi akademię, co robią, jak pracują. Przyjęli mnie świetnie, mimo, że mój angielski nie należał do wzorowych. Od sierpnia miało się zwolnić miejsce, ale okazało się, że miejsca nie ma i zostałem z to zostałeś w się. Zacząłem pracę w tureckiej kantynie na pracowało się z Turkami?Ciężko, to porywczy naród, a ja jestem taki sam. Wiedziałem jednak, że nie mogę nic zrobić, bo to jedyne źródło dochodu jakie posiadam. Praca na czarno. Plusy takie, że jeździłem tam rowerem, więc mogłem oszczędzić na dojeździe, a jeść mogłem w pracy. Za mieszkanie nie płaciłem prawie nic, bo przyjął mnie Bartek Fogler, dawniej gracz Polonii, więc prawie wszystko co zarobiłem mogłem wysłać dziewczynie i małej do czas rozsyłałeś trenerskie w Magic Football Academy, polskiej szkółce. Od angielskich akademii odbijałem się przez słaby wówczas język. Przez chwilę pracowałem w Arsenal Soccer Schools, czyli franczyzie Arsenalu, odpowiedniku Legia Soccer Schools. Wkrótce zostałem skautem West Hamu. Aplikowało dwieście osób, czterdzieści zaprosili na rozmowy, z czego trzech, w tym mnie, wybrali do współpracy i robię to do dziś. Szukam zawodników między 7 a 12 rokiem życia w zachodnim Londynie, a także Polaków od szesnastego roku życia na terenie Polski. To wolontariat, ale poznaje się milion ciekawych osób. Męczę przełożonych kilkoma Polakami, których mam na oku i myślę, że niebawem uda się dopiąć ich jak wtedy wyglądał twój dzień?Wstawałem o 5:30, jechałem do kantyny, z której jak się udało urwać o 17, to było super. Potem przebijałem się niemal przez cały Londyn do szkółki Dynamo, którą prowadził Ukrainiec, później wracałem metrem na Wembley. Często w domu byłem o 23, zdążyłem się wykąpać, coś przegryźć, a potem otworzyć telefon z aplikacją językową i nadrabiałem zaległości do 1. Potem spanie i od wszystko z dala od początku mieszkałem z Bartkiem Foglerem i Szymonem Szotem, więc było fajnie, rodzinna atmosfera, funkcjonowało się spoko. Ale jak poszedłem na swoje trafiałem do różnych ludzi, często jakichś mocno patologicznych środowisk, również polskich. Bywało średnio. Człowiek wraca o 12 w nocy zmęczony, chce się pouczyć, a na dole impreza albo ktoś się z kimś bije i wyzywa. Raz wracam do domu, 23, wchodzę, a w kuchni gość stoi z maczetą.– Tobie co się stało?– Bo mnie wkurzył.– Ale kto?– Bo mnie że naćpany, coś mu się stało z głową, a wtedy z pokoju wychodzi gość z rozciętą bluzą i wielką sznytą na plecach.– Mordeczko, wyjaśnijmy pierwszy raz w życiu coś takiego widział, to pewnie odwróciłbym się na pięcie i wybiegł. Ale człowiek widział różne dziwne rzeczy w swoim życiu i takie coś go nie rusza. Może to i źle, kto wie, jednak gdy ktoś komuś da w twarz po meczu, myślę – no i co z tego? Nic się nie stało. Dali sobie po razie jak to starsi faceci i tyle, z czego robić historię? Wtedy zamknąłem drzwi na klucz, założyłem stopery do uszu i poszedłem spać. Miks w mieszkaniach bywał totalny, kibice Stali Sanok, ŁKS-u, Ruchu, gdzie ja też chodziłem w koszulce Polonii. Powiedziałem jednak wprost: nie piję, nie palę, w domu interesuje mnie tylko to, żeby się wyspać. Wchodziłem, oni chlali lub palili, ale mówili: cisza, Emil idzie, będzie chciał iść tak miałeś szczęście. Kto inny powiedziałby: zemną się nie napijesz?Mało razy tak było? Ale mówiłem, że i tak nie piję. W końcu zrozumieli, że namawianie mnie jest bez doszło do powstania Victorii Londyn?W akademii Magic jeden z właścicieli podszedł do mnie kiedyś po zajęciach i powiedział, że jak będę potrzebował pomocy, to żebym dał znać. Którejś zimy mnie przycisnęło, chciałem zrezygnować z kantyny, bo nerwowe sytuacje z Turkami były coraz częstsze. Prawie doszło do bójki w pracy, przelewało mi się już jeśli chodzi o traktowanie i powiedziałem jednemu z Turków, że jeszcze raz tak do mnie powie, to go zabiję. Odezwałem się do tego człowieka i tak poznałem się z Tomkiem Słowiakiem, przez co zaczęło się przygoda ze wszystkim, co dziś robię. Tomek dał mi pracę w polskiej kantynie przy budowie, gdzie panowało normalne podejście, warunki i płace. Później uznał, że mam angielski na tyle dobry, że powinienem spróbować u niego w biurze w wydziale zamówień. To robię do dziś, zamieniłem nóż i widelec na myszkę i komputer. Czasem zdarza się, że ląduję na ścianie i tynkuję budynki, ale to wyszła podczas rozmowy z Tomkiem. Przed wyjazdem do Anglii miałem pomysł, żeby założyć klub w B klasie i poprowadzić go po swojemu – normalne zarządzanie, fajny marketing, stawianie na młodzież. Coś, co robi teraz Janek Stolarski w Rozwoju Warszawa. Tomek powiedział: fajnie, ale zróbmy to w Anglii. Połączyłem się z Robertem Błaszczakiem, który jest świetnym człowiekiem, a w Anglii siedzi w prawach do transmisji i ma milion kontaktów. Zgodził się i aktualnie jest tak jakby dyrektorem sportowym i zarządzającym, Tomek jest prezesem, a ja menadżerem typowo od spraw sportowych. Ruszyliśmy naborem takim, jak dawniej z Piotrkiem Dziewickim w Polonii. Tylko dwóch zawodników miałem z góry – Piotrka Murawskiego, który ma za sobą epizod u Probierza w Białymstoku i walczył z Grosickim o miejsce w składzie, a także Bartka Foglera, który zagrał w Ekstraklasie i kadrze U21. Pierwszy casting to około 40 osób, ogółem przez klub w pierwszym sezonie przewinęło się 60-65 zawodników. Trzon drużyny wyłonił się w naturalny sposób, bo jak masz na trzynastą ligę angielską zawodników, którzy otarli się o Ekstraklasę, pierwszą czy drugą ligę, to różnica jest widoczna. Z naboru przyszedł do nas Dawid Krzemień, który w wieku 19 lat grał w I lidze w Polonii Bytom. Dawid nie dostał w karierze takiej szansy, na jaką zasługiwał, klub nie chciał go puścić, zawsze żądał astronomicznej kwoty. Dzisiaj Dawid jest ratownikiem i instruktorem na basenie. Z zawodników, których może znać kibic, jest jeszcze Kamil Wróbel, swego czasu w Unii Tarnów. Jego brat aktualnie gra w Termalicy w że podczas rejestracji odbył się niezły cyrk z kartami zamieszanie w Middlesex FA. 6:30 dostaję od nich SMS, że mam się zgłosić pod dany adres po odbiór kart uprawniających do gry. Mecz o 15, zerwałem się z łóżka i tłukłem dwie i pół godziny autobusem w jedną stronę. Na miejscu okazało się, że to prywatny dom sekretarki, a obok naszych kart są też karty trzech-czterech innych zespołów. Sytuacja absurdalna, która gdyby zdarzyła się – powiedzmy – w MZPN, dym byłby na cały kraj. Dla nich to natomiast nic nadzwyczajnego. Mecz rozegraliśmy, choć to był chaos – dla czterech był to ostatni raz w koszulce Victorii. Ludzie nie grali na swoich pozycjach. Nie było Bartka Foglera, Dawida Krzemienia, Piotrka Murawskiego, czyli kluczowych graczy. A mimo to do siedemdziesiątej minuty prowadziliśmy 2:1 z jedną z najsilniejszych drużyn w lidze. Przegraliśmy dopiero w porażki, pokazywało to waszą ostatnia sobotnia liga w Londynie, trzynasty poziom, wiedziałem, że przerastamy ją jeśli chodzi o potencjał ludzki. I tak byłem zaskoczony jakością. Człowiek nie spodziewał się, że cokolwiek będzie się tu działo, a dwóch trzech od nich z powodzeniem mogłoby grać – powiedzmy – w trzeciej lidze polskiej. Przegraliśmy jeszcze tylko jeden mecz, gdy połowa drużyny wyjechała na święta Bożego Narodzenia, a związek nie przychylił się do wniosku o przełożenie meczu. Niektórzy nazywają nas Realem Madryt tego poziomu rozgrywkowego, bo stać nas na bardzo dużo, organizacyjnie jesteśmy w innym punkcie. Dużo osób angażuje się w życie klubu, dzięki działaniom Tomka mamy też czterech sponsorów. Dla innych klubów sponsor na tym poziomie to idą tam, gdzie są kibice. W Londynie mieszkają setki tysięcy Polaków, odczuwacie to na swoich meczach?Jeszcze nie, chociaż przedsmakiem tego co może się stać w przyszłości, był finał Challenge Cup. Frekwencyjny wszechczasów tego turnieju to pięćdziesiąt pięć osób. Na naszym finale widzów było ponad trzysta. Programy meczowe rozeszły się w piętnaście minut i zabrakło ich w kasach. Prezes Middlesex FA śmiał się, że jak to jest nasz pierwszy sezon, to w wyższych ligach nie znajdzie dla nas znaczy dla ciebie trofeum Challenge Cup i awans, skoro przerastacie rozgrywki?Nie jestem z tych, którzy lubią sobie odejmować to, co zdobyli. Liga to liga, puchar to puchar, przeciwnik nigdy nie leży na murawie, więc cieszę się z trofeów, choć to ostatnia liga świata. Nie mamy w składzie Cristiano Ronaldo, tylko zwykłych chłopaków z Polski, którzy wkładali serducho w każdej dziewięćdziesiąt zaraz wyciągną ci mocniejsi?Kilku odejdzie do wyższych lig, rotacja nie dziwi. Moją rolą jest znaleźć na ich miejsce innych i takich już znalazłem, jestem spokojny o kolejny sezon. Jak mam być szczery nie wyobrażam sobie braku awansu, wiemy na co nas stać, wiemy jaka jest nasza jakość. już rok temu w sparingach ogrywaliśmy drużyny grające o kilka lig wyżej od nas. Chłopaki nawet sami do nas piszą z Polski, bo pomagamy w stawianiu pierwszych kroków w Londynie: od odbierania z lotniska, po załatwienie pracy i podkreślić, że polskie obywatelstwo nie jest obowiązkiem w Victorii W Ostatnim sezonie grał z nami Perry Osei-Tutu, bardzo ciekawy chłopak z rocznika 99’. Prawy obrońca z akademii Reading, który odszedł z niej ze względu na konflikt agenta z klubem, a nie przez brak umiejętności. Trafił do nas w dziwny sposób: stał za płotem i przyglądał się naszemu treningowy. Potem przychodził, kładł plecak i obejrzał tak jeszcze z pięć zajęć, po czym przyszedł i zapytał, czy nie mógłby z nami ćwiczyć, bo mamy super jakościowe treningi, a nawet nie wie kim my jesteśmy. W grze kontrolnej mocno podkręcił staw skokowy, więc zniknął nam z radów na dwa miesiące, ale potem znów się zgłosił, zadebiutował w lidze. Traktował grę na zasadzie utrzymania formy i pozostanie w rytmie treningowym, bo to wciąż zawodnik, który może wypłynąć na szerokie wody. Tego lata ma jechać na testy do akademii Realu Saragossa. Perry nie jest jedynym obcokrajowcem, który u nas zagrał, teraz mamy choćby Andrija, rosyjskiego twoją inicjatywą jest projekt „Ty też masz szansę” skierowany dla chłopaków z niższych lig nieskromnie, ale uważam, że to idea nieprzeciętna. Tworzę ją razem z Mariuszem Dąbrowskim. Są obozy dla bezrobotnych piłkarzy, są Football Trials, ale nie każdego stać, by wydać 350 złotych za udział. Poza tym tam idą w ilość i nie ma kontroli czy ktokolwiek ma jakość. Płacisz i grasz, a jak się ktoś trafi, to jak ślepej kurze ziarno. My mamy dwudziestu dwóch skautów w całej Polsce, którzy po prostu interesują się lokalnymi rozgrywkami, jeżdżą na mecze, względnie są trenerami i prowadzą drużyny. Mamy trochę dziury jeśli chodzi o zachodniopomorskie i wielkopolskie, ale w innych regionach bardzo mocno penetrujemy rynek i zyskujemy wartościowe mówiło się, że w niższych ligach jest pełno talentów, ale nie ma systemu, by je system wydaje się bardzo prosty. Sam kiedyś myślałem, żeby zgłosić się do PZPN, by oni robili to pod swoją egidą. Schemat: każde województwo raz w roku latem tworzy drużynę złożoną z 22 zawodników do 4 ligi. Trenerzy wskazują, wybiera się taka kadra, którą oglądają wysłannicy wyższych lig. My sami na własną rękę stajemy przed wyzwaniami jak wynajem obiektów, fizjoterapeuta, sztab, prowiant itd. Rok w rok mierzymy się ze sporymi kosztami, które jednak dla związku byłyby kroplą w już efekty tej młodej idei?Z pierwszej edycji wypłynął Bartek Bartkowski, który z Warmiaka Łukta poszedł do Stomilu Olsztyn, fajny przeskok. Tomek Kamiński był pierwszoplanową postacią pierwszej edycji, lewy obrońca profilowo podobny do Tomasz Brzyskiego. Chciało go wiele klubów drugiej ligi, ale MKS Przasnysz zażyczył sobie horrendalną kwotę za Tomka. Na szczęście trafił się hojny prezes Błękitnych Raciąż z trzeciej ligi, więc mógł „stworzyć” Tomka, bo po tym transferze powstał jego profil na 90minut, a to dużo pomaga chłopakom z niższych lig. Ktoś go sprawdzi, profil wyskoczy – chłopaka łatwiej zidentyfikować w jakikolwiek sposób, podczas gdy brak profilu stawia przy jego nazwisku znak zapytania. Tomek miał bardzo dobry sezon w trzeciej lidze, strzelił sześć bramek i zrobił siedem asyst, niestety Raciąż spadł. Ale teraz jest sprawdzany w Radomiaku, gdzie dopiero co zagrał w sparingu z Legią Warszawa. Kolejny ciekawy przypadek to Maciek Nalej, rocznik 99’, grający do tej pory w okręgówce. Lista osób, która chciała go pozyskać była ogromna, bo zarówno trzecioligowe, drugoligowe, jaki CLJ Jagiellonii Białystok, gdzie najpewniej pójdzie na testy. Michał Krzak debiutował w czwartej lidze świętokrzyskiej jako piętnastolatek, teraz ma trafić do Korony Kielce. Arek Drapsa z czwartoligowej Wisły Sandomierz to wielki chłop, 191 cm wzrostu, silny, jako stoper nie chciałbym mieć styczności z takim napastnikiem. Trafi na testy do Legionovii, gdzie ogółem podpasowała im nasza idea i obserwują co robimy od samego mają z to jesteśmy. Prezes jest ze mną w stałym kontakcie, bo zdaje sobie sprawę, że czy to zima, czy to lato, zadzwoni do mnie, a będę miał kilkunastu młodzieżowców, których chętnie mu polecę. Nie jesteśmy ani agentami, ani agencją menadżerską, nie mamy żadnych korzyści z transferów, nie chcemy żadnych pieniędzy w zamian, więc nic dziwnego, że dzwoni. Nie mają żadnych kosztów z tym to nie jest w żaden sposób komercyjne przedsięwzięcie?W pierwszych dwóch edycjach musieliśmy wziąć od chłopaków po sto złotych, żeby sprostać organizacyjnym kosztom. Tym razem udało się jednak zrobić tak, by nie musieli płacić ani złotówki, kosztów nie mieli żadnych. I tak ma być: sam grałem w piłkę, pamiętam jaką miałem sytuację i gdybym miał za test mecz zapłacić 350 zł, to takiej szansy po prostu bym sobie nie kupił. Ludzie nie wierzą, że ktoś może to robić za darmo, krążą chore historie, że Legionovia płaci mi za zawodników, ale zapewniam – nic takiego nie ma miejsca. Robimy to po to, by pewnego dnia, gdy ktoś od nas zadebiutuje w Ekstraklasie, móc usiąść wygodnie w fotelu, odpalić Canal+ i cieszyć się, że chłopak który biegał po okręgówkowej polance, teraz gra z piłkarskim romantykiem?Trochę ludzi tak mówi i trochę na tym cierpię, nie ukrywam – głównie finansowo. Najwięcej na ten temat powiedziałaby ci moja dziewczyna, która przeklina mnie, gdy po raz kolejny robię coś, z czego nie ma żadnych pieniędzy. Ale ja wiem, że karma wraca i kiedyś przyjdzie mój dzień. Leszek MilewskiNapisz autorowi, że powinno mu się zabrać na dwa miesiące klawiaturę, to na wrzesień będzie miał głód pisania
Mowil ze tak bardzo kocha i czekał całe zycie na mnie i nagle zerwał myslalalam , ze chce cos przemysleć dowiedziałam się ze wrócił do byłej na której nie zostawiał suchej nitki , ze na
On mnie zostawił a ja go kocham… Dlaczego ?Czy tarot pomoże ? Zdecydowanie tak. Co więcej, można powiedzieć, że jest to pytanie, w którym Tarot może wykazać się swoim potencjałem i odpowiedź na nie będzie pełna, będzie zawierała w sobie wiele stawiane na pytanie, dlaczego partner od nas odszedł, wskażą nam przyczyny odejścia. Nie tylko te, które podał nam partner, ale również te, które przed nami ukrył z różnych przyczyn, ze strachu przed naszą reakcją, z litości czy też z chęci załagodzenia naszego bólu w obliczu rozstania. Tarot powie nam, czym tak naprawdę kierował się partner, odchodząc od nas, co w dużej mierze przyczyniło się do jego decyzji, co mogło mieć wpływ na to, że zdecydował się na rozbicie związku. Bardzo często nie dostrzegamy tego, że nasz związek zaczyna zmierzać w złym kierunku, że partner oddala się od nas emocjonalnie i kiedy dochodzi do rozstania, nie potrafimy zrozumieć, dlaczego tak się stało, dlaczego zostaliśmy porzuceni. Odejście partnera spada na nas niczym grom z jasnego nieba i wówczas szukamy wyjaśnienia dla zaistniałej sytuacji, analizujemy nasze relacje z partnerem i nie dostrzegamy tego, co przyczyniło się do jego odejścia. Zaślepieni bólem, rozpaczą, chęcią odzyskania partnera za wszelką cenę nie potrafimy dostrzec tego, co zadecydowało o jego takich sytuacjach warto skorzystać z pomocy Tarota, który otworzy nam oczy na to, co przyczyniło się do rozstania, a czego sami nie potrafimy dostrzec, uświadomić sobie. Być może w odpowiedzi kart nie tylko odnajdziemy sposób na rozwiązanie problemu, lecz również da nam to możliwość zrozumienia partnera i jego decyzji o odejściu od nas. Tagi: ⭐ dlaczego zostawił mnie dla innej, co czuje facet, gdy odchodzi, czy facet żałuje, że odszedł, gdy facet kocha, ale odchodzi, facet zrywa kontakt bez słowa - czy wróci ?, czy jak facet kocha to zostawia, dlaczego mąż mnie zostawił, dlaczego mnie zostawiła Ja i O Mnie (1945116) Wszystkie (1945116) Awatar (41775) Charakter (25265) Czy waszym zdaniem karma zawsze wraca? Prosiłbym również o przykłady. Wierzycie w coś takiego jak karma? - do Forum Kobiet To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ... Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź Posty [ 18 ] 1 2013-03-05 13:29:24 hassana Mój jest ten kawałek podłogi Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-02-26 Posty: 76 Wiek: 20+ Temat: Wierzycie w coś takiego jak karma? Witajcie,Tak w tytule: wierzycie w karmę? Tj zjawiska odbijające się na Tobie za to co robisz. Czyli jeśli jesteś dobra to dobro do Ciebie wraca, a jak postępujesz źle - czepiają się do Ciebie na okrągło problemy. Myślicie, że istnieje coś takiego, czy może wszsytko co się dzieje to po prostu zbieg okoliczności? Uczę się akceptować niepowtarzalny, cierpko-gorzki smak każdego dnia... 2 Odpowiedź przez Animus 2013-03-13 08:13:13 Ostatnio edytowany przez Animus (2013-03-13 08:14:48) Animus Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-11-11 Posty: 1,700 Odp: Wierzycie w coś takiego jak karma? hassana napisał/a:Witajcie,Tak w tytule: wierzycie w karmę? Tj zjawiska odbijające się na Tobie za to co robisz. Czyli jeśli jesteś dobra to dobro do Ciebie wraca, a jak postępujesz źle - czepiają się do Ciebie na okrągło problemy. Myślicie, że istnieje coś takiego, czy może wszsytko co się dzieje to po prostu zbieg okoliczności?Prawo karmy mówi o konsekwencji za czyny. Jest wyrażone sugestywnie w Biblii:"Kto sieje wiatr, zbiera burzę".Zbieg okoliczności? A skąd się wzięły te okoliczności? Palacz zwiększa sobie prawdopodobieństwo utraty zdrowia, a potem dziwnym zbiegiem okoliczności ma raka?Najlepsza książka o przypadku, jaka ostatnio wyszła to:Michał Heller "Filozofia przypadku" (książka wydana w 2012 roku ma już drugie wydanie).Najkrócej: życie jest splotem zdarzeń zdeterminowanych (bo prawa biologii są deterministyczne) i zdarzeń stochastycznych (zależnych od naszej woli), które stają się Hassana, masz bardzo ładne... motto. Akceptacja niepowtarzalności to pozytywna karma. BÓG jest wzorem mądrości: mnóstwo dzieci, żadnych alimentów, żadnej żony i żadnej teściowej. Objawia się wybranym, rozmawia z nielicznymi i wpuszcza do swoich wielu mieszkań kogo chce. I dzięki tej Bożej Mądrości niektóre dzieci darzą Go Zaufaniem, Uwielbieniem i Miłością. Pozostali próbują rzucać kamieniami Panu Bogu w okna i trafiają kulą w płot swojego własnego ograniczenia. 3 Odpowiedź przez chandler 2013-03-13 11:37:06 chandler Net-facet Nieaktywny Zawód: motoryzacja Zarejestrowany: 2012-10-18 Posty: 375 Wiek: 40+, ale nieduży Odp: Wierzycie w coś takiego jak karma? Setki milionów Hindusów jest przekonanych o istnieniu karmy. Szczerze ... nie próbuj dogłębnie starać się zrozumieć karmy , bo zwariujesz.. Ja zwyczajnie ją akceptuje. U Hindusów karma jest jednym z elementów ich wierzeń w Krysznę, bóstwa , reinkarnację . Jeśli chcesz coś więcej to polecam Ci wyznawców Kryszny. Mają ogrom wiedzy na w/w tematy.. i są naprawdę super . "..Kto mówi o walce z biedą , a nie o obniżce podatków - ten jest albo idiotą , albo oszustem.." - Janusz Korwin Mikke 4 Odpowiedź przez Animus 2013-03-14 21:50:33 Ostatnio edytowany przez Animus (2013-03-14 21:51:02) Animus Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-11-11 Posty: 1,700 Odp: Wierzycie w coś takiego jak karma? chandler napisał/a:Setki milionów Hindusów jest przekonanych o istnieniu karmy. Szczerze ... nie próbuj dogłębnie starać się zrozumieć karmy , bo zwariujesz.. Ja zwyczajnie ją akceptuje. U Hindusów karma jest jednym z elementów ich wierzeń w Krysznę, bóstwa , reinkarnację . Jeśli chcesz coś więcej to polecam Ci wyznawców Kryszny. Mają ogrom wiedzy na w/w tematy.. i są naprawdę super .O tak, wyznawcy mają ogromną wiedzę, zwłaszcza jeśli nie starają się zrozumieć jakiejś doktryny, (bo wtedy można zwariować) ale ją najzwyczajniej akceptują. Od akceptacji to wiedza rośnie w nieskończoność, a nawet czasem z powrotem. BÓG jest wzorem mądrości: mnóstwo dzieci, żadnych alimentów, żadnej żony i żadnej teściowej. Objawia się wybranym, rozmawia z nielicznymi i wpuszcza do swoich wielu mieszkań kogo chce. I dzięki tej Bożej Mądrości niektóre dzieci darzą Go Zaufaniem, Uwielbieniem i Miłością. Pozostali próbują rzucać kamieniami Panu Bogu w okna i trafiają kulą w płot swojego własnego ograniczenia. 5 Odpowiedź przez Tomek87 2013-03-16 17:55:24 Ostatnio edytowany przez Tomek87 (2013-03-16 18:14:19) Tomek87 Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-03-05 Posty: 577 Odp: Wierzycie w coś takiego jak karma?Nie wiem czy wierzę w karmę, ale wierzę, że zło wyrządzone komuś wraca 10 razy silniejsze. Sam jestem tego przykładem zresztą... Zło do mnie wróciło o wiele silniejsze niz to ktore ja komuś wyrządziłem... 6 Odpowiedź przez alfaalfa 2013-03-16 18:03:48 alfaalfa Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-11-27 Posty: 1,871 Odp: Wierzycie w coś takiego jak karma? Na pewno to w co wierzymy ma ogromną moc, potrafi zmienić całe nasze życie i nas samych. bo ważna jest dla mnierównowaga uczynków i słów 7 Odpowiedź przez cherrymousee 2013-03-16 19:01:44 cherrymousee Blokada na życzenie Użytkownika Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-08-16 Posty: 1,026 Odp: Wierzycie w coś takiego jak karma?Wierzę ; ) 8 Odpowiedź przez apoteoza 2013-03-16 19:17:36 apoteoza 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-09-10 Posty: 5,336 Wiek: 26 Odp: Wierzycie w coś takiego jak karma?Nie wierzę w karmę, bo popadłabym w paranoję. Uważam, że jak już, to ponosimy konsekwencję swoich czynów-przykład z paleniem. 9 Odpowiedź przez atam 2013-03-17 17:28:37 atam Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-04-07 Posty: 652 Odp: Wierzycie w coś takiego jak karma? apoteoza napisał/a:Nie wierzę w karmę, bo popadłabym w paranoję. Uważam, że jak już, to ponosimy konsekwencję swoich czynów-przykład z mnie to jest wlasnie karma - odpowiedzialnosc za swoje czyny, co za tym idzie, swiadomosc tego co robimy, jak robimy, oraz ponoszenie tego konsekwencji. Pelniejsza wersja, to swiadomosc tego, ze to co robimy, nie robimy dla nagrody typu: bede dobra, wroci do mnie dobro. To jakas bzdura, ktora niestety dosc czesto ostatnio slysze. O karmie poczytalam na tym forum, wiec znawca ze mnie zaden. Jednak wydaje mi sie, ze jest wielu ludzi, ktorzy dzialaja w mysl karmy, zgodnie z jej zasadami (jesli takowe istnieja).Uwazam, ze jesli podejmujemy jakiekolwiek dzialanie, to powinnismy zdawac sobie sprawe z konsekwencji lub przynajmniej je sobie wyobrazic i poniesc tego konsekwencje ale czyny te nie moga byc wynikiem wyrachowania - jesli cos dam, to oczekuje w zamiam tego samego, obojetnie, czy jest to dobro, czy zlo. Dajac obdarowujesz rownoczesnie samego siebie - dobrem i zlem. Dajac przyjmuje. I wlasnie, umiejetnosc przyjmowania, jest najtrudniejsze i do zrozumienia, i do przyjecia (nomen omen); dajac i rownoczesnie przyjmujac wzbogacamy samych siebie, innych tylko posrednio, bo cokolwiek robimy, to w pierwszej kolejnosci dotyka nas samych. Moze troche zagmatwalam ale po prostu nie wierze w karme w prymitywnej postaci - zlodziej ukradl, jego tez okradna, lub to co ukradl obroci sie przeciwko niemu. Owszem obroci sie przeciwko niemu ale niekoniecznie w tak zewnetrznej formie, raczej jego wnetrze (dusza; ja; cokolwiek to jest) wzbogaci sie o zlo, ktorego dokonal i swiadomosc tego, ze byl w stanie tego dzieje sie z dobrem, niechby to byl nawet usmiech. Obdarowujac kogos usmiechem, najpierw my go odbieramy, potem upieram sie przy tym, ze mam racje. Tak to rozumiem, jesli jestem w bledzie, to chetnie wyslucham sprostowania 10 Odpowiedź przez atam 2013-03-17 17:31:45 atam Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-04-07 Posty: 652 Odp: Wierzycie w coś takiego jak karma?No i mialam nie starac sie rozumiec ? le jakos ta karme trzeba przyblizyc, zeby wiedziec o co chodzi, prawda? 11 Odpowiedź przez apoteoza 2013-03-18 16:18:35 apoteoza 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-09-10 Posty: 5,336 Wiek: 26 Odp: Wierzycie w coś takiego jak karma? atam napisał/a:apoteoza napisał/a:Nie wierzę w karmę, bo popadłabym w paranoję. Uważam, że jak już, to ponosimy konsekwencję swoich czynów-przykład z mnie to jest wlasnie karma - odpowiedzialnosc za swoje czyny, co za tym idzie, swiadomosc tego co robimy, jak robimy, oraz ponoszenie tego czasem przytrafia się nam coś, co nie jest skutkiem naszych decyzji. A konsekwencje tego zdarzenia są dla nas bardzo przykre, pomimo, że to stało się nawet wbrew naszej woli. Podałabym tu za przykład śmierć bliskiej osoby. Ludzie umierają, giną w wypadkach i tak już jest. To nie jest kwestia drugie na nasze życie wpływ mają też czyjeś decyzje. Czy zgwałcona kobieta jest winna sama sobie? Nie. Czy dziecko jest samemu sobie winne, że urodziło się niepełnosprawne, czy to forma kary dla rodziców? ( przepraszam za drastyczne przykłady).I gdyby była to kwestia karmy, to ludzie naprawdę popadliby w paranoję. Myślę, że nie można tłumaczyć sobie wszystkiego karmą. Myślę, że należy starać się zachować zdrowy rozsądek. 12 Odpowiedź przez atam 2013-03-18 21:24:59 atam Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-04-07 Posty: 652 Odp: Wierzycie w coś takiego jak karma? Apoteozo - tak wlasnie jest w zyciu. Ponosimy konsekwencje czyichs decyzji ale nie musimy a czesto i nie mozemy byc za to odpowiedzialni. Jedyna swoboda jaka dysponujemy, to to, jaka my podejmiemy decyzje, ponoszac konsekwencje czyjegos czynu, decyzji. Przyklady sa na kazdym kroku. Tylko ze to jest nieco inna wiem czy jasno to wyrazilam - dla mnie istotne w tym jest to, ze cokolwiek robisz, robisz najpierw dla siebie - bo to wlasnie wraca do ciebie. Nie skupiam sie na czynach innych, tylko na swoich, bo tylko za nie jestem w pelni odpowiedzialna, tylko na nie mam ze w pewnym (nieco jednostronnym) stopniu, odpowiednikiem karmy w katolicyzmie jest sumienie - wewnetrzny straznik dobra i codzien nie zastanawiam sie nad tym, po prostu tak zyje. 13 Odpowiedź przez apoteoza 2013-03-18 23:00:34 apoteoza 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-09-10 Posty: 5,336 Wiek: 26 Odp: Wierzycie w coś takiego jak karma? atam napisał/a:Apoteozo - tak wlasnie jest w zyciu. Ponosimy konsekwencje czyichs decyzji ale nie musimy a czesto i nie mozemy byc za to odpowiedzialni. Jedyna swoboda jaka dysponujemy, to to, jaka my podejmiemy decyzje, ponoszac konsekwencje czyjegos czynu, do końca. Jeśli ktoś wierzy w Boga, to nie może jednocześnie wierzyć w istnienie karmy. Dlatego też każdy inaczej może interpretować łańcuszek przyczynowo-skutkowy. Jedni mogą ponosić konsekwencje swoich czynów, drudzy mogą mogą uznać, że np. "Bóg doświadcza tych, których kocha". Ponadto wierząc w karmę, analogicznie wierzy się w reinkarnację. Zgodnie z tą filozofią, ludzie mogą ponosić karmiczne długi poprzednich wcieleń. Ludzie wierzący pokładają nadzieję w odpuszczeniu grzechów. Zakładając, że czyjąś karmą jest cierpienie, to w takim wypadku nie powinniśmy się tym przejmować, ponieważ taka osoba musi odpracować za poprzednie wcielenie. A mimo wszystko ciężko jest być obojętnym wobec czyjegoś nieszczęścia. 14 Odpowiedź przez atam 2013-03-19 17:57:23 atam Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-04-07 Posty: 652 Odp: Wierzycie w coś takiego jak karma?No i wyszlo szydlo z worka Wypowaidam sie w temacie sobie obcym, bo szczerze mowiac nie interesowalam sie nigdy wschodnimi religiami i buddyzm, hinduizm, krishna itd. sa mi raczej obce. Dlatego nie wiazalam karmy z reinkarnacja. Moja wypowiedz dotyczy raczej zrozumienia, niz deklarowania nie lub wiary. Po prostu ostatnio dosc czesto spotykam sie z wypowiedziami typu - o dobro do mnie wrocilo, zawsze wierzylam/lem, ze jesli bede dobra/y, to dobro wroci do mnie. Patrzylam raczej z niedowierzaniem na te osoby, bo przeciez dobro, zlo, to nie jest cos materialnego, ani tym bardziej cos w rodzaju pucharu przechodniego. Zaczelam dumac nad tym zjawiskiem i doszlam do takich wnioskow, jakie opisalam w poprzednich postach. Ostatnio w ogole dumam nad istota dobra i zla, pewnie stad taki poglad na te czy nie wydaje Ci sie, ze jesli ktos bezwiednie, nieswiadomie zyje zgodnie z karma (spelnia warunki zwiazane z tym zjawiskiem (?)), to czy postepuje niezgodnie z zasadami swojej wiary? Czy grzeszy?No nic. Trzeba bedzie poszerac w roznych zrodlach i dowiedziec sie czegos wiecej na ten temat, zeby moc sie wypowiadac I jeszcze jedno - masz racje piszac o indywidualnej interpretacji lancuszka przyczynowo-skutkowego. Jednak wydaje mi sie, ze nawet wierzac w karme, nie wolno zostawic cierpiacej osoby, bo przeciez to bedzie sie wiazalo z nasza osobista decyzja (o nieudzieleniu pomocy), ktora przeciez w pierwszej kolejnosci dotknie nas samych. Jej.. znow dywaguje w tematach sobie obcych Pozdrawiam Pozdrawiam 15 Odpowiedź przez apoteoza 2013-03-20 20:03:39 apoteoza 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-09-10 Posty: 5,336 Wiek: 26 Odp: Wierzycie w coś takiego jak karma? atam napisał/a:No i wyszlo szydlo z worka Wypowaidam sie w temacie sobie obcym, bo szczerze mowiac nie interesowalam sie nigdy wschodnimi religiami i buddyzm, hinduizm, krishna itd. sa mi raczej obce. Dlatego nie wiazalam karmy z reinkarnacja. Moja wypowiedz dotyczy raczej zrozumienia, niz deklarowania nie lub w karmę, chcąc nie chcąc opowiadasz się po jednej ze napisał/a:Po prostu ostatnio dosc czesto spotykam sie z wypowiedziami typu - o dobro do mnie wrocilo, zawsze wierzylam/lem, ze jesli bede dobra/y, to dobro wroci do wyznają religie Wschodu, to raczej naturalne jest, że w ten sposób postrzegają świat. Jeżeli wierzą w Boga, to raczej nie powinni szukać wygodnych dla siebie rozwiązań. Nie można wierzyć w sposób selektywny i nie powinno się swojej wiary napisał/a:Patrzylam raczej z niedowierzaniem na te osoby, bo przeciez dobro, zlo, to nie jest cos materialnego, ani tym bardziej cos w rodzaju pucharu przechodniego. Zaczelam dumac nad tym zjawiskiem i doszlam do takich wnioskow, jakie opisalam w poprzednich postach. Ostatnio w ogole dumam nad istota dobra i zla, pewnie stad taki poglad na te z prawem karmy, ludzie dostają to, na co zasługują. I nie ma mowy tu o żadnej litości. Nie wierzę i nie chcę wierzyć, że ludzkim życiem kieruje "kosmiczna sprawiedliwość, która dokonuje się poprzez prawo przyczyn i skutków". atam napisał/a:Jednak, czy nie wydaje Ci sie, ze jesli ktos bezwiednie, nieswiadomie zyje zgodnie z karma (spelnia warunki zwiazane z tym zjawiskiem (?)), to czy postepuje niezgodnie z zasadami swojej wiary? Czy grzeszy?Dla ludzi wyznających wiarę chrześcijańską jest nie do przyjęcia wiara w prawo karmy i reinkarnację. atam napisał/a:Jednak wydaje mi sie, ze nawet wierzac w karme, nie wolno zostawic cierpiacej osoby, bo przeciez to bedzie sie wiazalo z nasza osobista decyzja (o nieudzieleniu pomocy), ktora przeciez w pierwszej kolejnosci dotknie nas właśnie, karma zakłada, że każdy zasłużył na swoje cierpienie, nawet kobieta zgwałcona na gwałt, inwalida na niepełnosprawność. Wydaję mi się, że z karmy, to tylko wierzysz w łańcuszek przyczynowo-skutkowy. Również pozdrawiam 16 Odpowiedź przez atam 2013-03-20 20:43:16 atam Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-04-07 Posty: 652 Odp: Wierzycie w coś takiego jak karma? apoteoza napisał/a:Wydaję mi się, że z karmy, to tylko wierzysz w łańcuszek przyczynowo-skutkowy. Najpierw sie doksztalce (co sie skalda na karme itd.), potem powiem czy to prawda - teraz po prostu - nie wiem. Moze masz racje? Moze nie? Do nastepnego 17 Odpowiedź przez apoteoza 2013-03-21 11:13:30 apoteoza 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-09-10 Posty: 5,336 Wiek: 26 Odp: Wierzycie w coś takiego jak karma? atam napisał/a:apoteoza napisał/a:Wydaję mi się, że z karmy, to tylko wierzysz w łańcuszek przyczynowo-skutkowy. Najpierw sie doksztalce (co sie skalda na karme itd.), potem powiem czy to prawda - teraz po prostu - nie wiem. Moze masz racje? Moze nie? Do nastepnego Ok, nie ma problemu, poczekam Posty [ 18 ] Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź Zobacz popularne tematy : Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności © 2007-2021 Potem złapią za mój środek, zgniotą, pysk obiją mu, więc nie wiem czy pozwolę ci wejść do mojego pokoju Nigdy tu nie wkracza uśmiech, staram się być sobą, ale zatracam się tu, gdzie Wkurwia mnie rodzina, szkoła, panna, praca również, moja karma jest jak Ad.M.a po melanżu - wraca później zostawił mnie, za co? 17 lut 2013 - 12:46:58 Witam, nie wierze w kto ze ktoś mi moze jakos pomoc, chciałabym tylko jakis rad, wsparcia, nie wiem, cokolwiek, kopa w zad zeby sie pozbierac, nie wiem. Z moim facetem byłam razem 3 i poł roku. Zaczne od poczatku. Mieliśmy na poczatku naszego zwiazku problemy, nie moglam sobie z tym poradzic, bylam bardzo nerowowa, ogolnie w zyciu moim cos zaczela sie psuc, wszystko po kolei, wszystko po trochu..Troche piłam, zaczełam palic, mimo ze moj juz były nie znosił tego, mowil nie rob tego, ja mu mowilam ze to jest moje jedyne odreagowanie, ze on mi nie pomaga w rozwiazywaniu problemów, wiem głupie, myslałam ze papierosy mi pomoga,załosne, ale dopiero teraz to wiem. Wciągnełam sie, zaczełam palic juz cały czas, nie tylko w nerwach, po prostu nałogowo. Nie mowilam mu o tym bo wiedziałam ze tego nie zrozumie i nie zaakceptuje. I tak moje ukrywanie sie z paleniem trwało 3 i pol roku, dodam ze nigdy nie zapalilam jak mialam sie z nim spotkac, ogolnie bardzo sie pilnowałam. Az w piatek po pracy dostaje sms z wsciekłascia u niego, co robilam w dany dzien w tym i tym miejscu..Ktoś mu powiedział za paliłam papierosa z jakims gosciem. Przyznałam sie, powiedział mi zebym tylko sie przyznała, tak zrobilam, powiedziałam, ze ukrywałam to bo sie własnie bałam takiej jego reakcji, napisał: BYŁO MIŁO. Zatkało mnie, gdzie w walentynki byłm to nasz jeden z najpiekniejszych dni a juz na drugi dzien zostaje sama. Myslałam jest zły, przejdzie mu, pisałam mu sms ze sie zmienie ze rzuce to cholerstwo, ze nie zapale nigdy, ale zby dal mi szanse zebym pokazała ze chce, ze chce zrobic cos dla nas. Jest sobota, pisze, dzwonie do niego a on nic, dałam sobie spokoj, pojechałam do swojej rodzinki i zostawiłam tel w kurtce, po 22 dostałam wczoraj wiadomosc, ze to koniec, ze nas nie ma, zebym nie pisała i nie dzwonila, ze nie chce mnie widziec, ze on teraz bedzie pil i pil do upadłego, zebym sie nie interesowała jego zyciem, zatkało mnie, zobaczyłam tego sms przed 00, odpisałam, ze jak to? Ze za takie cos konczy nasz zwiazek? Najgorsze było w tym sms takie cos: Dziwiłem sie czemu mam prypcie na jezyku i ch..Zatkało mnie, co on mi sugerował? Wiem ze był pijany jak pisał tego sms. Po przeplakaniu wiele godzin, zasnełam. Rano wstałam i od nowa to samo, ryk, krzyk itp. Przestałam do niego pisac dopiero jakas godzine temu bo sie opamietałam. Dziewczyny ja naprawde chciałam sie zmienic, rzucic to cos, nie kłamac, ale on mnie nie chce znac, tylko nie potrafie zrozumiec tego ze ja mu wybaczałam duzo gorsze rzeczy i on dobrze o tym wie,ale on tego nie potrafi mi zapomniec. Ja teraz kompletnie nie widze sensu w niczym. W tygodniu moje urodziny. Mielismy je razem spedzic, zostałam sama, wiem ze ja to spaprałam ale on mi nie chce dac szansy, chyba nie czyta moich wiadomosci do niego, wiem ze o 7 wyszedł z domu i pije..Wiem ze on pije bo mu tez jest ciezko, ale niech da mi sie wykazac, pojechałabym do niego, ale on mowi ze nie chce mnie widziec, ze mnie nie odwiezie bo jest bedzie pijany caly czas, jego praca polega na sciemnianiu i robi cos raz na miesiac, moze dwa razy w miesiacu ma jakies obowiazki wiec wiem ze moze sobie pozwolic na to, bo on w domu siedzi. Dlaczego on ze mna nie porozmawia? Jestem w stanie zmienic wszystko! Mądy Polak po szkodzie..po prostu ja nie widze dalszego sensu w swoim zyciu, po co ja mam wstawac? dla kogo mam zyc? To miał byc moj maz, juz o tym rozmawialismy nawet, jak myslelismy ze jestem w ciazy oboje sie cieszylismy. Ja nie wiem jak ja wytrzymam do konca dzisiejszego dnia, a co dopiero jutro, pojutrze.. Nie wiem czy dac mu czas czy co. Dziewczyny wiem ze ja zawiniłam, moja mama mowila mi zawsze, powiedz mu praawde, ale bałam sie! Co ja moge zrobic zeby on mi wybaczył? Nie rozumiem jego teksty o jakis prypciach..Ja bym nie zostawila kogos kogo kocham za to..Powiedzcie co ja moge zrobic zeby go odzyskac? zostawił mnie, za co? 17 lut 2013 - 12:52:21 Daj sobie spokój, skoro zerwał przez takie coś. Poza tym nie mogłaś mu powiedzieć o paleniu? zostawił mnie, za co? 17 lut 2013 - 12:52:38 wiesz,jakby ktoś mnie perfidnie okłamywał przez 3 i pół roku to też bym się ostro wkurzyła i nie chciała go znać... może to tylko "papierosy", ale jak ktoś kłamie nawet w takiej sprawie to co dopiero w innych... Zostało Ci tylko poczekać, ochłonie, przemyśli to może i wybaczy, a jak będziesz ciągle do niego tak pisać to będzie miał już dosyć natręta. zostawił mnie, za co? 17 lut 2013 - 12:52:48 Jesteście tak dojrzali obydwoje do związku, że maskara! Najpierw spakujcie swoje zabawki do pudełka, dopiero później łączcie się w pary... zostawił mnie, za co? 17 lut 2013 - 12:55:30 Nie przebrnęłam przez to, niby papierosy głupi powód ale chodzi o kłamstwo. zostawił mnie, za co? 17 lut 2013 - 12:56:04 Cytatklasiula wiesz,jakby ktoś mnie perfidnie okłamywał przez 3 i pół roku to też bym się ostro wkurzyła i nie chciała go znać... może to tylko "papierosy", ale jak ktoś kłamie nawet w takiej sprawie to co dopiero w innych... Zostało Ci tylko poczekać, ochłonie, przemyśli to może i wybaczy, a jak będziesz ciągle do niego tak pisać to będzie miał już dosyć natręta. dziekuje za odpowiedz, ja wiem o tym. I powiem tak: On nie wie ze ja paliłam przez caly nasz zwiazek,on mysli ze ja teraz jakos nie dawno zaczełam i pale juz caly czas. Ja naprawde chce dac mu ochlanac, chce to zmienic, ale on narazie nie dopuszcza mnie do siebie.. zostawił mnie, za co? 17 lut 2013 - 13:03:23 Po 1 jak ktoś może komuś zabraniać palic czy czegokolwiek ja tego nie rozumiem jak mozna tak ograniczać drugiego człowieka , no bez przesady w życium bm sobie nie pozwoliła na to a po 2 Ty nie powonnaś kłamć , a po 3 ile Wy macie lat bo z tego co piszesz to wydaje mi sie że jesteście strasznie nie dojrzali . Co to wogóle za tekst że on teraz będzie tylko pił - żałosny tekst . zostawił mnie, za co? 17 lut 2013 - 13:05:51 Kłamstwo czy nie... Przecież ludzie wybaczają sobie nawet zdradę, a on zerwał z powodu fajek? Dla mnie to jakieś nienormalne. elakosa nie czuj się winna, to jemu coś się we łbie pomieszało, a z tego co piszesz wynika, że on też ma problem, ale z alkoholem, a to o wiele poważniejsza sprawa. Znajdź sobie milion zajęć żeby nie myśleć, ja tak zrobiłam gdy zerwał ze mną chłopak, którego przeraźliwie kochałam. zostawił mnie, za co? 17 lut 2013 - 13:06:42 CytatelakosaCytatklasiula wiesz,jakby ktoś mnie perfidnie okłamywał przez 3 i pół roku to też bym się ostro wkurzyła i nie chciała go znać... może to tylko "papierosy", ale jak ktoś kłamie nawet w takiej sprawie to co dopiero w innych... Zostało Ci tylko poczekać, ochłonie, przemyśli to może i wybaczy, a jak będziesz ciągle do niego tak pisać to będzie miał już dosyć natręta. dziekuje za odpowiedz, ja wiem o tym. I powiem tak: On nie wie ze ja paliłam przez caly nasz zwiazek,on mysli ze ja teraz jakos nie dawno zaczełam i pale juz caly czas. Ja naprawde chce dac mu ochlanac, chce to zmienic, ale on narazie nie dopuszcza mnie do siebie.. Mój okłamywał mnie tak przez rok. I nie byłam głupia myśląc, że dopiero zaczął. Kłamał, kłamał, aż zaczął kłamać, że nie ma innej, a miał. Ja nie zaufałabym jeśli ktoś okłamywałby mnie w błahych sprawach. zostawił mnie, za co? 17 lut 2013 - 13:07:05 rozumiem, ze jest Ci ciężko, powinnaś mimo wszystko o niego walczyć. rozumiem też jego, dla mnie kłamstwo w związku, nawet w błahej sprawie, jest czymś bardzo naruszającym jego wątłą strukturę. dla mnie w związku po prostu nie może być miejsca na kłamstwo. chociaż z drugiej strony przyznam, że dziwi mnie tak ostra jego reakcja, gdyby mu zależało, to na pewno by się tak nie zachowywał, nie zdradziłaś go, nie rzuciłaś, nie powinien przede wszystkim uciekać do nałogu, sam przecież Cię o niego obwinia. dziwna sytuacja, nie przekreśla się tak długiego związku z takiego powodu. ale nie powinnaś go tak okłamywać, nie wiem jak tak w ogóle można...! zostawił mnie, za co? 17 lut 2013 - 13:10:41 Cytatanett_a92 rozumiem, ze jest Ci ciężko, powinnaś mimo wszystko o niego walczyć. rozumiem też jego, dla mnie kłamstwo w związku, nawet w błahej sprawie, jest czymś bardzo naruszającym jego wątłą strukturę. dla mnie w związku po prostu nie może być miejsca na kłamstwo. chociaż z drugiej strony przyznam, że dziwi mnie tak ostra jego reakcja, gdyby mu zależało, to na pewno by się tak nie zachowywał, nie zdradziłaś go, nie rzuciłaś, nie powinien przede wszystkim uciekać do nałogu, sam przecież Cię o niego obwinia. dziwna sytuacja, nie przekreśla się tak długiego związku z takiego powodu. ale nie powinnaś go tak okłamywać, nie wiem jak tak w ogóle można...! wiem teraz o tym i naprwde tego załuje, tylko nie potrafie zrozumiec ze zostawił mnie z tego powodu..poniewaz sam nieraz blagał o wybaczenie w wielu gorszych kwestiach i to mnie tez boli. Zreszta sam kiedys mowil ze on sie domysla ze ja pale, wiec skoro juz ktos mu mily doniosł to czemu zrobil z tego taka afere skoro juz niby sie domyslał, mysle tez ze duze znaczenie ma to ze ktos mu powiedział ze ja sobie stałam, smiałam sie, palilam z jakis gosciem i mysle ze to kolejny jego powod złosci( bardzo zazdrosny) zostawił mnie, za co? 17 lut 2013 - 13:13:12 Czyli jak paliłaś to było ok, ale jak on się o tym dowiedział i zdenerwował przez to to już nagle się opamiętałaś że papierosy są błe i je rzucisz? No to.. WCZAS. Swoją drogą łatwo mu to przyszło po trzech latach. Myślałam, że jak się kogoś kocha, to stara się zrozumieć pewne rzeczy i razem wychodzić z problemów. Kłamstwo to kłamstwo, ale takie, które tyczy się Ciebie, Twoich problemów i Twojej bezmyślności, nie zrobiłaś niczego z premedytacją po to, żeby uderzyć bezpośrednio w niego. zostawił mnie, za co? 17 lut 2013 - 13:14:18 Cytatelakosa wiem teraz o tym i naprwde tego załuje, tylko nie potrafie zrozumiec ze zostawił mnie z tego powodu..poniewaz sam nieraz blagał o wybaczenie w wielu gorszych kwestiach i to mnie tez boli. Zreszta sam kiedys mowil ze on sie domysla ze ja pale, wiec skoro juz ktos mu mily doniosł to czemu zrobil z tego taka afere skoro juz niby sie domyslał, mysle tez ze duze znaczenie ma to ze ktos mu powiedział ze ja sobie stałam, smiałam sie, palilam z jakis gosciem i mysle ze to kolejny jego powod złosci( bardzo zazdrosny) ok, ty mu wybaczałaś.. ale to nie znaczy,że on musi. Okłamałaś go w "błahej" sprawie, ale skoro okłamywałaś go i to perfidnie, bo jak sama mówisz zwrócił Ci uwagę że się domyśla (trzeba się było przyznać, dał ci szanse), a ty brnęłaś w kłamstwo dalej. Może uważa,że skoro okłamałaś go w takiej pierdole to pewnie nie tylko w tej sprawie go okłamywałaś... Przykro nam, ale tylko zarejestrowane osoby mogą pisać na tym forum. Odp: zostawil mnie dla swojej bylej Ogólnie to mam taką zasadę, że jeżeli chłopak zostawia dziewczyne dla innej, to znaczy, ze z tą też tak zrobi. Olej go;) A i tak prędzej, czy późnij będzie chciał wrócić
Polecane posty Gość gość Jak w temacie czy naprawde zycie to lustro ? karma powraca? Pewna bardzo mi bliska osoba skrzywdzila mnie wbila noz w plecy. Chodzi o partnera ktory zdradzil zostawil w okrutny nie do pomyslenia sposob. Nie zaprzeczam ze chcialabym zeby go ktos tak samo potraktowal . Wiem wredne . hehe Ale w taki sposob i w takich okolicznosciach ze nawet nie da sie to wyobrazic. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Czy karma wraca, to nie wiem, nie zauważyłam... Ale na pewno możesz doświadczyć tego, że Twoje negatywne emocje odbiją się na Tobie samej, więc chyba nie warto już zajmować się przeszłością. Życie masz jedno, a czas ucieka, po co tracić go na rozmyślanie o byłym, skoro można o teraźniejszym i przyszłym? ;) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Gość gość Twój były będzie żył długo i szczęśliwie z nową partnerką a ciebie następny facet którego pokochasz również zdradzi i zostawi. Jesteś poprostu takim typem kobiety który szybko się nudzi mężczyźnie, mimo początkowej fascynacji tobą potem odkrywa że naprawdę jesteś nijaka Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Gość gość Dokładnie. Skupianie się na tym co było, życie przeszłością do niczego dobrego nie prowadzi. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Gość gość Wróci do ciebie ze zdwojoną siłą ta nienawiść, którą zioniesz. Uspokój się i żyj swoim życiem. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Gość gość Tylko nie jest faktem ze nienawidze tylko bo nawet ta nienawisc juz wygasla a to nie az tak daleka przeszlosc tylko terazniejszosc. Pare razy wbil przyslowiowy noz. Ale teraz to juz taka siekiere wbil ze niczym zadnulym uczuciem nie ziołam . Dluga historia by tu opisac zbyt dluga . Ale naprawde nie wiedzialam ze takie cos sie przydarzy . Gdybym tu cala sprawe opisalam .. chyba by sie nadala do napisania ksziazki. Oczywiscie ze zycze tylko mu tego co wyrzadzil taki zwrot . Partnerki ? to on ma wiele ale czy jak ktoras go pozna ? Dla mnie ta osoba nie istnieje . Patrze na przyszlosc. To jest oczywiste Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Gość gość Ale fakt faktem zycze mu tego samego :D Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Gość Sanitas prawdziwa A dlaczego nie chcesz podać więcej szczegółów? Każdy chyba z ciekawością poczyta. Bo że kupi książkę o jakichś uczuciowych dyrdymałach, na to już nie ma gwarancji. :D Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Gość gość Ja w to nie wierzę moim wrogom żyje się bardzo dobrze i jeszcze nikt nie dostał po d***e za krzywdzenie mnie Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Gość gość Blagam cie ..... ty w to wierzysz???? Jak slysze o karmie albo ze wszystko w recach bogach to rece opadaja. To ze ci ktos poda pare przykladaiw to tylko i wylacznie zbieg okolicznosci To od ciebie zalezy jak ci sie w zyciu powiedzie Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Gość gość Kiedy mi jest zle mysle o innych o tym ze jednak nie jestem w najgorszej sytuacji.....o tym ze na pewno nie jedna osoba chcialaby byc na moim miejscu i miec takie problemy..... Ludzie maja wieksze tragedie, matki czuwaja przy lozkach umierajacych dzieci, opiekuja sie niepelnosprawnymi dziecmi, gdzies na swiecie w tym momencie setki ludzie wlasnie moga byc mordowani.....to jest dopiero tragedia. Ty powinnas sie "podniesc" po tej ranie od "siekiery" i isc do przodu. Miej w d....e bylego i nie drecz sie tym jak mu bedzie w zyciu. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Gość gość Przeczytaj moj temat powyżej, jeden mezczyzna ratuje innych, pracuje, ma rodzinę i nic, nie dostaje takiej kasy i slawy po śmierci jak smierdzact len obibok który splodzil z 5 dzieci albo więcej i rozbil swoja jedna rodzinę i dostaje blask, chwale i kase po śmierci. Karma jest... Wiesz czym... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Gość gość Trzeba było uciekać jak ci raz i drugi wbił nóż w plecy. Sama na tą siekierę czekałaś, więc ją dostałaś. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Gość gość Mój pies zwrócił karmę jak za duzo zezarl . Co to jest ta karma ,skoro się w nią nie wierzy ,tym samym co piekło, dla niewierzacego. Niby mówi sie ,ze nikt nie zbudowal szczęścia na cudzej krzywdzie ,ale to tylko teoria .Nie życzę moim wrogom niczego ,ani zlego ,ani dobrego ,są dla mnie obojetni w tej chwili ,choć blizny pozostały na zawsze i krzyczą Ch*j wam w d*pe oprawcy i niech wam g*wno wyjdzie oczami ,ustami i nosem! Ja robię swoje ! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Gość gość Ja życzę bardzo źle ludziom którzy mnie krzywdzą, nie chodzi o jakieś d**erele tylko poważne sprawy, i to złorzeczenie się realizuje. Powoli, ale skutecznie. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Gość gość Droga Autorko. Zlo, ktore wyrzadzamy innym wraca do nas.. Zatem i do Twojego bylego wroci. Ale jest jedna zasada. Odetnij sie od nienawisci i checi zemsty. Zyj swoim zyciem, zapomnij i badz dobra . Rozwijaj sie i rozkwitaj i wszystko bedzie dobrze. O nim zapomnij, gwarantuje, ze i on doswiadczy zlego. To nie jest prawda, ze karma nie istnieje, bo i owszem i wszystkim moim zloczyncom dokuczyla i to nie jest zaden zbieg okolicznosci, za duzo tego bylo. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Gość gość Tak juz sie odcielam choc to swierze bo raptem pare dni . Ale naprawde moja nienawisc wygasla nienwiem czy czegokolwiek zycze . Masz racje zycie idzie do przodu i to prawda niektorzy maja gorzej umierajace dzieci glod bieda choroba inne inne drastyczne przypadki z ktorych niema swiatelka nadziejia ja to swiatlo mam . Tak wierze w karme i mam nadzieje ze ona istnieje. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Gość gość Autorko, kolezanka wyrzadzila mi wielkie swinstwo. Dodam tylko, ze to dewotka zzyta z kosciolem. Na toco mi zrobila nic nie powiedzialam, zalatwilam i wyprostowalam sprawy. Z nia nie mialam kontaktu. Po roku przez przypadek ja spotkalam, ona jak gdyby nigdy nic opowiadala o swoim zyciu, ukochanym itp itd. Ja tez bylam spokojna, jakby nic sie nie stalo… Miesiac pozniej dowiedzialam sie, ze ukochany ja rzucil, bo mial inna. I to bylo faktycznie miesiac (!) przed slubem… I bylo duuuzo wiecej takich rzeczy. Ja sie z tego nie ciesze, ale moze tak jest, ze Ci ludzie musieli dostac swoja lekcje, zeby zmienic sie na lepsze.. No nie wiem.. Autorko, wyrzadz teraz duzo dobra juz od dzis. Mozesz np nakarmic bezdomnego kota, pocieszyc kogos itp.. Tylko zawsze z dobrymi intencjami, nie liczac na nagrode.. Powodzenia. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Gość gość do mnie wróciła karma, odrzuciłam wartosciowego mężczyznę, właściwie to on dał sobie ze mną spokój, wtedy gdy był we mnie szczerze zakochany, olewałam go i flirtowałam z innymi. Miał tego dość! Spotkał kobietę , która go pokochała, ja się zakochałam w innym, ale traktował mnie przedmiotowo, oglądał się na inne. W sumie rozstanie, które bardzo przeżyłam. Coś w tym jest, ze nic nie ginie w przyrodzie :( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Gość gość Nigdy się z ty nie spotkałam. Poza przypadkami, że ktoś złamał prawo i poniósł konsekwencje w postaci wyroku sądowego :-) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Gość gość Wraca, jak pies lub kot zbyt łapczywie je. Wraca natychmiast, nie strawiona, zaraz po tym jak sierściuch połknie. Beknie i się zrzyga. Innych przypadków wracania karmy nie ma :-) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Gość gość sa, sa.. za krotko zyjesz, za malo widzisz.. ;) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Gość gość 21:49 Slodka nieświadomośc. Albo świadome wyparcie ;) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Gość gość Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Gość gość Nie wraca. Jest odwrotnie. Bóg to s*******n. Im więcej zła zrobisz tym więcej szczęścia i dobrobytu do ciebie przyjdzie. Znam mnóstwo osób, które są złe do szpiku kości i powodzi im się coraz lepiej, pasą się i tryskają szczęściem. Za to mnóstwo dobrych ludzi, których znam ma p********e życie po całości i ciągle los zsyła im kłody. Musicie sami reagować na zło i niszczyć złych ludzi, bo żaden los, ani Bóg ich nie ukarze, tylko jeszcze wynagrodzi za krzywdy które wam i innym wyrządzili. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Gość gość Nic nie wraca. Bezczelnym i odważnym los sprzyja, a głupia pierdoła ma zawsze w życiu pod górkę. Nie jestem za tym, żeby ludziom robić jakieś świństwa, ale dobro ani zło nie wraca, ja to wiem :-) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Gość gość Pyskowanie a 2 sekundy później nadepniecie na grabie i dostanie w czoło trzonkiem. Autentyk. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Gość gość Zadnej karmy nie mam,tez ci co wyrzadzili mi krzywde maja sie dobrze sa szczesliwi pech ich omija wiec o czym tu mowa. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Gość gość ból, cierpienie i lęk. I tymi okrutnym środkami muszę się posługiwać bo was kocham i żal Mi was, gdy zdążacie do własnej zguby. Jedynie jeszcze to was nawraca i was przerazić i zadać wielki ból, abyście zechcieli otworzyć oczy i zawrócić z drogi zatracenia. Muszę to zrobić, by uratować tysiące Moich dzieci pożeranych przez szatana każdego dnia. Wy tego nie widzicie, bo wygodniej wam być ślepymi, ale Ja to wszystko widzę. Słyszę wołanie i widzę rozpacz i przerażenie ginących, krzyk bólu, który nigdy już nie ustanie. Tak, jak nigdy nie ustanie radość i szczęście tych, którzy pozostali ze zksiazki Świadectwo dziennik duchowy-Alicja Lenczewska Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony Zaloguj się Posiadasz własne konto? Użyj go! Zaloguj się Popularne
.
  • mtd2fkwgf6.pages.dev/149
  • mtd2fkwgf6.pages.dev/749
  • mtd2fkwgf6.pages.dev/517
  • mtd2fkwgf6.pages.dev/718
  • mtd2fkwgf6.pages.dev/437
  • mtd2fkwgf6.pages.dev/254
  • mtd2fkwgf6.pages.dev/739
  • mtd2fkwgf6.pages.dev/393
  • mtd2fkwgf6.pages.dev/62
  • mtd2fkwgf6.pages.dev/482
  • mtd2fkwgf6.pages.dev/616
  • mtd2fkwgf6.pages.dev/887
  • mtd2fkwgf6.pages.dev/759
  • mtd2fkwgf6.pages.dev/50
  • mtd2fkwgf6.pages.dev/256
  • zostawil mnie czy karma wraca